Jeszcze na początku XXI wieku naukowcy nie byli pewni, czy neandertalczyk mówił. Postęp technologiczny ostatnich lat pomógł wyjaśnić to zagadnienie. Dokonano wielu trójwymiarowych rekonstrukcji neandertalczyków, między innymi kości czaszki i aparatu głosowego. To przekonało anatomów, że ci kuzyni człowieka współczesnego mieli budowę umożliwiającą wydawanie zróżnicowanych dźwięków i mózg ze strukturami zawiadującymi mową.
Teraz badania idą krok dalej. Dr Patsy Rodenburg z londyńskiego Center for Voice and Speech odtwarza neandertalskie dźwięki, brzmienie ich głosów z epoki lodowej. W porównaniu z anatomią Homo sapiens klatka piersiowa neandertalczyka była pojemniejsza, jama nosowa szersza, czaszka węższa, natomiast budowa krtani w zasadzie nie różniła się od naszej. Biorąc te cechy pod uwagę, dr Rodenburg odtworzyła hipotetyczny głos neandertalczyka. Był donośniejszy od głosu człowieka współczesnego – jeśli był to krzyk – oraz brzmiał bardziej nosowo w przypadku wypowiadanych słów.
Głos tego wymarłego ludzkiego gatunku stara się odtworzyć także dr Robert McCarthy z Florida Atlantic University. Korzysta on z programu komputerowego służącego do odtwarzania mowy z podstawowych elementów, jakimi są proste dźwięki – fonemy. Program wykorzystuje wzory matematyczne opisujące poszczególne fonemy.
Odtwarzając głos neandertalczyka, dr Robert McCarthy korzystał z ludzkiego modelu artykulacji dźwiękowej. Wprowadzając do syntezatora mowy dane o krtani, pojemności płuc, a tym samym objętości wydychanego powietrza, uczony dokonał symulacji przepływu powietrza przez aparat głosowy i powstających w ten sposób dźwięków.
Symulacja wykazała, że neandertalczyk mówił, ale inaczej niż ludzie współcześni. Nie był w stanie artykułować tak jak my samogłosek „a" i „o". Natomiast „i" w jego ustach przypominało odgłos wydawany przez żabę. Od brzmienia samogłosek zależy brzmienie języka. I właśnie tylko to brzmienie można zrekonstruować, bowiem nie ma szans na rekonstrukcję znaczenia słów.