Norwescy naukowcy z Uniwersytetu w Trondheim przenieśli badania z laboratorium do kuchni. Smażyli steki na różne sposoby, na kuchence gazowej i na elektrycznej, na margarynie i na oleju sojowym. Starali się stworzyć na potrzeby tego eksperymentu takie same warunki jakie panują w typowej europejskiej restauracji. 17 wołowych steków, każdy ważący dokładnie 400 gramów, badacze smażyli po 15 minut.
Okazało się, że stężenie w mięsie szkodliwych dla zdrowia węglowodorów poliaromatycznych (HAP), toksycznych aldehydów oraz ultra lekkich cząsteczek było znacząco wyższe w przypadku smażenia na gazie. Wyszło również na jaw, że smażenie na margarynie zwiększa stężenie niepożądanego naftalenu. Wzbogaceni wiedzą wynikającą z tego doświadczenia, naukowcy z Uniwersytetu w Trondheim doradzają smakoszom zredukowanie, o ile to możliwe, a najlepiej zrezygnowanie ze smażenia na gazie. Rzecz w tym - według norweskich badaczy - że płomień gazowy jest zbyt gorący jak na potrzeby smażenia. W wysokiej temperaturze kotlety są również zbyt intensywnie wystawione na oddziaływanie dymu ze spalania białka i tłuszczu.
Uczeni nie przekroczyli w czasie eksperymentu „profesjonalnego progu niebezpieczeństwa", jakość kotletów była w normie, ale wniosek, jaki wysnuli, brzmi jednoznacznie: W kuchni, w trakcie oddawania się sztuce gastronomicznej, najbardziej trzeba unikać kuchenek gazowych. Pozostaje więc tylko wyciągać z lamusów, piwnic, strychów zapomniane, zakurzone kuchenki elektryczne.
Ten wniosek jest zgodny z opinią ekspertów pracujących na potrzeby instytucji tak poważnej jak Międzynarodowe Centrum Badań nad Rakiem. Wypowiadają się oni z dużą rezerwą o przyrządzaniu mięsa na gazie. Według uczonych z Centrum, w czasie smażenia steków w wysokiej temperaturze - na gazie - wydziela się dym ze spalania potencjalnie groźny dla zdrowia, być może nawet rakotwórczy.