Ankietę przeprowadził zespół z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley po serii nieszczęśliwych wypadków w pracowniach badawczych.
W 2009 roku w jednym z laboratoriów tego uniwersytetu młoda, 23-letnia badaczka uległa śmiertelnemu poparzeniu w trakcie przeprowadzania reakcji chemicznej. Rok później studentka udusiła się trującymi oparami w laboratorium na Uniwersytecie Yale. W 2011 roku badacz z Uniwersytetu w Chicago zmarł na skutek kontaktu z zarazkiem dżumy, nad którym pracował.
Ta czarna seria była powodem rozpisania ankiety wśród ponad 2000 badaczy z wielu krajów. Blisko połowa z nich deklaruje, że zetknęła się bezpośrednio lub zna wypadek w laboratorium, taki jak oparzenie, ugryzienie przez zwierzę doświadczalne, zatrucie szkodliwymi oparami, uszkodzenia skóry kwasami, zainfekowanie hodowanymi w laboratorium bakteriami, zakłucie igłą, skaleczenie jakąś ostrą krawędzią.
30 proc. ankietowanych widziało na własne oczy "poważny" wypadek, wymagający interwencji lekarza. Jedna czwarta młodych badaczy zraniła się, skaleczyła, bez powiadamiania o tym przełożonych, kierownictwa laboratorium.
Z ankiety wynika, że zaledwie 60 proc. respondentów zostało odpowiednio przeszkolonych w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy. 50 proc. ankietowanych badaczy uważa, że bezpieczeństwo w laboratoriach można wyraźnie poprawić.