Znajduje się tam łańcuch wulkanów podobnych do tych, jakie są na Hawajach. Najnowsze zdjęcia wykonane przez sondy Mars Odyssey i Mars Global Surveyor (obie wysłane przez Amerykańską Agencję Kosmiczną NASA) oraz Mars Express (Europejska Agencja Kosmiczna ESA) wskazują na wspólne pochodzenie co najmniej trzech spośród tamtejszych kilkunastu wielkich wulkanów.
Precyzja zdjęć i najnowsza technika ich odczytywania umożliwiają sporządzenie charakterystyki tych obiektów, a także ustalenie, kiedy i jak wypływała z nich lawa. Naukowcy ustalili, że wydobywała się ze szczelin w zboczach stożków wulkanicznych, formując kolejno spływające po nich języki i fałdy. Właśnie one stały się podstawą do określania, która część lawy wylała się najpierw. Im gładsza powierzchnia języków i fałd, tym są starsze. Określenia ich wieku dokonał dr Jacob Bleacher z obserwatorium Uniwersytetu Arizony, pracujący również dla Centrum Kosmicznego Goddard należącego do NASA. Okazało się, że najmłodszy jest wulkan Ascraeus Mons położony najbardziej na północ, najstarszy zaś Arsia Mons – na południu, a leżący między nimi wulkan Pavonis Mons jest średni.
Dr Bleacher przypuszcza, że w regionie Tharsis pod powierzchnią Czerwonej Planety znajduje się ogromny zbiornik gorącej lawy, która w każdej chwili może się przedostać na powierzchnię albo starym kominem wulkanicznym, albo tworząc nowy stożek. Na razie badacze nie zdołali ustalić, dlaczego spośród całej grupy wulkanów najstarszy i najmłodszy znajdują się na przeciwległych krańcach podpowierzchniowego zbiornika lawy. Ani też, dlaczego tylko te skrajne pokryte są jęzorami i fałdami lawy świadczącymi o kolejności poszczególnych erupcji. – Ale i tak jesteśmy zadowoleni z wyników naszych ostatnich badań – mówi dr Bleacher – ponieważ wcześniej naukowcy nie potrafili uzyskiwać takich informacji o aktywności sejsmicznej pozaziemskich obiektów. afp