Analizę działania Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) zarządzono po ujawnieniu kompromitujących błędów w oficjalnych raportach. Na tych dokumentach mieli opierać swoje decyzje politycy. Tymczasem naukowcy korzystający z niesprawdzonych danych napisali m.in. że globalne ocieplenie spowoduje zniknięcie lodowców w Himalajach do 2035 roku.
Szef IPCC dr Rajendra Pachauri podkreślał wielokrotnie, iż podobne pomyłki nie przekreślają głównych tez raportu — globalne ocieplenie to realne zjawisko prawdopodobnie wywołane działalnością człowieka. Jednak reputacja IPCC została nadszarpnięta. Aferę wywołało również wykradzenie korespondencji naukowców z University of East Anglia, która miała dowodzić fałszowania danych przez zwolenników teorii globalnego ocieplenia.
Sprawdzenie procedur IPCC zlecono InterAcademy Council (IAC, Radzie Międzyakademickiej). Powołano 12-osobowy komitet, na którego czele stanął prof. Harold Shapiro, były doradca prezydentów Busha i Clintona.
- W sumie, w naszej ocenie, proces tworzenia raportów IPCC okazał się sukcesem i dobrze służył społeczeństwu — powiedział prof. Shapiro.
W jego opinii proces weryfikacji danych był wystarczający. Ale komitet IAC zwrócił również uwagę, że kontrowersje wokół nawet mniej istotnych zagadnień sprawiły, iż wiarygodność IPCC ucierpiała. Zabrakło również obejmujących wszystkie zespoły wytycznych (raporty o zmianach klimatu przygotowuje wiele takich zespołów specjalizujących się w oddzielnych zagadnieniach). Reakcja na ujawnienie błędów (takich jak ten o lodowcach w Himalajach) była zbyt wolna, a nadzór powierzchowny.