Odkrycia drewnianego kadłuba dokonali na lądzie robotnicy podczas prac remontowych trasy wiodącej z Ostii na lotnisko Fiumicino. Statek został znaleziony na głębokości 4 m. Drewno zachowało się bardzo dobrze ponieważ nie dochodziło do niego powietrze, kadłub tkwi w grubej warstwie gliny. Ma on długość 11 m. Jest to największa jednostka jaka została znaleziona w pobliżu ruin starożytnego miasta portowego Ostia. W chwili obecnej, dobrze widoczna jest prawa burta kadłuba, zaczynają się także wyłaniać końcówki lin.

Archeolodzy, którzy rozpoczęli badania wraku, nie odsłonili jeszcze ani dziobu ani rufy. — Ze sposobu, w jaki statek jest skonstruowany, ze sposobu łączenia desek wnioskujemy, że nie zbudowano go w okresie republiki lecz cesarstwa — powiedziała kierująca badaniami prof. Anna Maria Moretti z Uniwersytetu w Rzymie. W czasach antycznych był to port położony w ujściu Tybru. Rywalizował on ze sławnymi Pompejami. Jednak tuż obok, oddalony zaledwie o 2 km znajdował się jeszcze jeden port - Portus. Dziś jego niecka tkwi na terenach podmokłych. Fakty te świadczą o tym, że w czasach antycznych, gdy jednostka ta pływała po Morzu Śródziemnym, linia brzegowa była cofnięta o 3 do 4 kilometrów w głąb lądu, w porównaniu z teraźniejszością. Badacze nie wykluczają, że w pobliżu mogą się znajdować pozostałości jeszcze jednego rzymskiego portu.

Muzeum Ostii przechowuje szczątki wielu starożytnych, rzymskich statków. Odkryto je w latach 50. XX wieku podczas budowy rzymskiego portu lotniczego Fiumicino. Jednak żaden z nich nie dorównywał rozmiarami obecnie odkrytemu. Z tego względu archeolodzy przypuszczają, że w pobliżu może być więcej antycznych wraków, które poszły na dno w wyniku jakiegoś kataklizmu, wyjątkowo silnego sztormu lub tsunami powstałego po trzęsieniu ziemi. Nie wykluczają także, że odkrycie wskazuje miejsce, region kilku portów, gdzie stacjonowała duża część, a może nawet większość rzymskiej cesarskiej floty, największej potęgi morskiej ówczesnego świata.