Dostałem dwie oferty pracy: z USA i Singapuru. Starsza córka chciała zobaczyć kangury, więc zgodziłem się pojechać na rok do Azji, żeby być bliżej kangurów. Przekonałem współpracowników, żeby budować systemy do symulowania operacji chirurgicznych. Postanowiłem zająć się mózgiem. Zaczęliśmy współpracę z najlepszym szpitalem amerykańskim Johns Hopkins w Baltimore. Jechałem do USA z ponad 100 pytaniami, które chciałem zadać w szpitalu. Na miejscu, na radiologa czekałem trzy tygodnie. Miał dla mnie pół godziny. Na chirurga czekałem pięć tygodni. Przyszedł na pięć minut. Wyjeżdżając z Johns Hopkins, byłem już mądry - wiedziałem, że sam muszę nauczyć się tego, co potrzebuję. I zacząłem się uczyć anatomii mózgu, radiologii, chirurgii, mapowania, a teraz wszystkiego, co jest związane z udarem. Jeździłem na kongresy chirurgiczne radiologiczne i neurologiczne. Mapy mózgu wykonałem, opierając się na wiedzy medycznej, która posiadłem samodzielnie.
I o własny mózg, który pan skanował.
Mam świetnych programistów, którzy wymyślają narzędzia, żeby mój mózg można było zbudować w trzech wymiarach na ekranie komputera. Odwzorowany jest z dokładnością do 0,1 milimetra. Jest tu wszystko: naczynia, nerwy, struktura, połączenia, teraz dodajemy funkcje. Kolory jego części projektuje z wyczuciem estetyki moja córka Natalia, studentka architektury. Ludzie patrzą na ten mózg i mówią: on jest piękny!
Jak to możliwe, ze nikt na świecie przed panem tego nie zrobił? Elektroniczny atlas mózgu okazał się rewelacją. Otrzymał pan za niego amerykańskiego „radiologicznego Oscara".
Jak się pewne rzeczy już zobaczy, to się wydają oczywiste. To samo było z generacją atlasów, które wprowadziliśmy do chirurgii. Wykorzystałem atlasy, które w postaci książkowej istniały od 20 lat. Ale nikt wcześniej nie zbudował pomostu między nauką, komputerami a medycyną i chirurgią. Zacząłem więc działać. Znalazłem się w środowisku szalenie pragmatycznym i nastawionym na komercjalizację. Nie mogłem tylko marzyć i patrzeć, co z tego wyniknie. W naszym laboratorium stworzyliśmy trzy firmy zajmujące się komercjalizacją innowacji.
Zaproponował pan futurystyczne pomysły. Na czym polega „Sala operacyjna przyszłości" czy „Zrób to sam - neurochirurgia". Każdy będzie mógł sobie pomajsterkować w mózgu?