Katastrofa wisi w powietrzu

Stary, opuszczony statek długości 100 metrów, bez załogi, od blisko miesiąca dryfuje po Atlantyku.

Publikacja: 21.02.2013 11:29

Choć brzmi to nieprawdopodobnie, historia jest prawdziwa. Wycofany z eksploatacji rosyjski statek wycieczkowy "Lyubov Orlova" stał zacumowany w przy kanadyjskiej wyspie Nowa Funlandia. 23 stycznia rozpoczęło się holowanie statku do Dominikany, gdzie miał zostać rozebrany i pocięty na złom.

Następnego dnia pękła lina holownicza. Holownik zawrócił, pozostawiając dryfujący kadłub na północnym Atlantyku. Problem polega na tym, że nie wiadomo, gdzie aktualnie się znajduje. Stanowi on potencjalne niebezpieczeństwo. W przypadku kolizji z innym statkiem lub w razie jakiegoś uszkodzenia a nawet zatonięcia, z "Lyubov Orlovej" wycieknie do oceanu mnóstwo ropopochodnych i technicznych płynów, smarów. Ze słoną wodą zetkną się akumulatory, substancje toksyczne takie jak azbest, rtęć, niedegradowalne odpady.

Gdy próba ponownego wzięcia na hol starego kadłuba zawiodła, i gdy przestał on zagrażać jednej z kanadyjskich platform wiertniczych, statek pozostawiono własnemu losowi, ponieważ opuścił już kanadyjskie wody terytorialne i znalazł się na wodach międzynarodowych.

Dryfujący statek, zwodowany w 1976 roku, jest w złym stanie technicznym, światła pozycyjne nie działają. Organizacja ekologiczna Robin Hood ostrzega, że płynie on szlakiem "Titanica", ale w drugą stronę, do Irlandii.

Ryzyko kolizji z górą lodową lub innym statkiem handlowym bądź rybackim istnieje. Pogoda na północnym Atlantyku jest zła, wysokie fale mogą uszkodzić bezwładny kadłub i zatopić go.

W kwietniu 2012 roku amerykańska straż graniczna posłała na dno dryfujący opuszczony japoński kuter rybacki długości 60 m. Dryfował on koło wybrzeży Alaski. Został porwany przez fale tsunami w marcu 2011 roku. Stanowił zagrożenie na szlaku żeglugowym. Czy "Lyubov Orlovą" spotka podobny los?

Ten statek dryfuje po Atlantyku

Choć brzmi to nieprawdopodobnie, historia jest prawdziwa. Wycofany z eksploatacji rosyjski statek wycieczkowy "Lyubov Orlova" stał zacumowany w przy kanadyjskiej wyspie Nowa Funlandia. 23 stycznia rozpoczęło się holowanie statku do Dominikany, gdzie miał zostać rozebrany i pocięty na złom.

Następnego dnia pękła lina holownicza. Holownik zawrócił, pozostawiając dryfujący kadłub na północnym Atlantyku. Problem polega na tym, że nie wiadomo, gdzie aktualnie się znajduje. Stanowi on potencjalne niebezpieczeństwo. W przypadku kolizji z innym statkiem lub w razie jakiegoś uszkodzenia a nawet zatonięcia, z "Lyubov Orlovej" wycieknie do oceanu mnóstwo ropopochodnych i technicznych płynów, smarów. Ze słoną wodą zetkną się akumulatory, substancje toksyczne takie jak azbest, rtęć, niedegradowalne odpady.

Materiał Partnera
Oszukują i rozdają nagrody. Tego (na pewno!) nie wiesz o storczykach
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Materiał Partnera
Motory molekularne. Tak naukowcy uczą nanocząsteczki kręcić się na zawołanie
Nauka
Połączenie tych dwóch leków wydłużyło życie myszy o około 30 proc. Czy pomoże ludziom?
Nauka
Naukowcy ostrzegają przed tym, co dzieje się w oceanach. „Prawdziwy powód do niepokoju”
Nauka
Rak i ryba. Czy mogą nam pomóc usunąć mikroplastik ze środowiska?