Deficyt nauczycieli coraz bardziej daje się we znaki w szkołach. Kuratoria oświaty przyznają, że regularnie wydają zgody na to, by przedmiotu uczył ktoś, kto nie ma wymaganych prawem kwalifikacji. Dlatego na przykład zdarza się, że matematyki uczy wuefista, a chemii rusycystka.
Czytaj też:
Nauczyciele: w szkołach średnich zabraknie kadry
Dlaczego nauczyciele odchodzą z zawodu
Wymagane kwalifikacje nauczycieli określa znowelizowane w marcu tego roku rozporządzenie ministra edukacji narodowej. Określono w nim szczegółowe wymogi dotyczące wykształcenia, które musi posiadać nauczyciel w poszczególnych typach szkół. Jeśli ich nie ma, a jest np. w trakcie studiów, dyrektor szkoły, chcąc go zatrudnić, powinien wystąpić o zgodę do kuratora oświaty w swoim województwie. Jest to możliwe na podstawie art. 10 ust. 9 ustawy – Karta nauczyciela. Przepis ten mówi o tym, że organ sprawujący nadzór pedagogiczny ma prawo wyrazić zgodę za zatrudnienie osoby nieposiadającej kwalifikacji w sytuacji, gdy brakuje osoby spełniającej stawiane wymagania. Możliwość taka jest wtedy, gdy wymaga tego proces nauczania lub jeśli trzeba zorganizować zastępstwo np. za chorego nauczyciela. Niezależnie od posiadanego stopnia awansu nauczyciel bez odpowiednich kwalifikacji będzie traktowany jak stażysta i wynagradzany według stawek dla najniższego stopnia awansu.