Jeśli takiej umowy nie było, wartość tego, co przypadnie każdemu z byłych małżonków, powinna być taka sama, bez względu na stopień przyczynienia się do powstania tego dorobku. Ta zasada obowiązuje niezależnie od powodu ustania wspólności (rozwód, separacja, intercyza itd.). Jednakże na zasadzie wyjątku od tej reguły sąd może ustalić nierówne udziały w majątku, a nawet pozbawić małżonka udziału w nim.
[srodtytul]Wyjątki od reguły[/srodtytul]
Równe udziały w majątku wspólnym są wyrazem równego traktowania małżonków i równouprawnienia w stosunkach majątkowych po ustaniu wspólności majątkowej. W niektórych sytuacjach jednak takie rozwiązanie byłoby krzywdzące dla jednej ze stron. Stąd wyjątek od tej reguły przewidziany w art. 43 § 2 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=DDAB7FCA02EB14A42A657A37334DE3BA?id=71706]kodeks rodzinny i opiekuńczy[/link]
Na podstawie tego przepisu zarówno mąż, jak i żona może się domagać uwzględnienia przez sąd przy ustalaniu udziałów stopnia, w którym każde z nich przyczyniło się do powstania majątku. W skrajnych przypadkach sąd może całkowicie pozbawić jednego z małżonków udziału w tym majątku.
Po pierwsze – musi istnieć dysproporcja w przyczynieniu się do powstania majątku, i po drugie – jednocześnie – ważne powody uzasadniające konieczność ustalenia nierównych udziałów. Chodzi przy tym raczej o względy etyczne niż o sam wkład małżonka w gromadzenie majątku wspólnego. Potwierdził to Sąd Najwyższy w [b]postanowieniu z 27 czerwca 2003 r. (sygn. IV CK 278/01)[/b], w którym uznał, że nie bez znaczenia przy ocenie owych „ważnych powodów” jest kwestia winy rozkładu pożycia. Dlatego art. 43 § 2 k.r.o. dopuszczający ustalenie nierównych udziałów w majątku wspólnym powinien działać na korzyść małżonka, któremu winy przypisać nie można. W sprawie, której dotyczy postanowienie, mąż był wyłącznie winny rozwodu, ponieważ opuścił rodzinę dla innej kobiety.