Takie problemy występują w ogromnych wielobudynkowych wspólnotach, które powstały w wyniku przekształceń własnościowych w spółdzielniach mieszkaniowych.
W praktyce w domach budowanych przez deweloperów zarządcę dla wspólnoty wybiera deweloper, powierzając tę intratną funkcję np. swojej spółce córce czy innej osobie lub firmie z nim powiązanej. Tak też zrobił jeden z warszawskich deweloperów po wybudowaniu ośmiu budynków z 250 mieszkaniami.
Sposób zarządu w tej ogromnej wielobudynkowej wspólnocie został ustalony na podstawie art. 18 ust. 1 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=128489]ustawy z 1994 r. o własności lokali[/link], tj. w umowie o ustanowienie odrębnej własności lokalu zawartej z nabywcą pierwszego lokum. Zapisano w niej, że zarząd powierza się wskazanej imiennie Agnieszce A. prowadzącej działalność gospodarczą w tym zakresie pod firmą Amal. Taki sposób zarządu nieruchomością stał się obowiązujący dla wszystkich kolejnych nabywców lokali.
We wspólnocie nie działa wybieralny zarząd. Dołączony do aktu notarialnego kupna dokument zatytułowany “Statut i regulamin” przewiduje tylko powołanie rady mieszkańców składającej się z trzech do siedmiu członków. Zastrzega, że jej powołanie nie uszczupla praw innych członków wspólnoty ani jej zarządu ani nie zmienia sposobu zarządu (zasad zarządzania) nieruchomością wspólną. Według tego dokumentu rada to ciało kontrolne i rodzaj łącznika, pośrednika między właścicielami a zarządem czy raczej zarządcą. Jest to ciało nieznane ustawie o własności lokali. Nie został też wybrany zarząd wspólnoty, będący jej organem, choć ustawa w art. 20 zobowiązuje właścicieli do jego wyboru, jeśli liczba lokali wyodrębnionych i niewyodrębnionych przekracza siedem.
[srodtytul]Zastrzeżenia właścicieli [/srodtytul]