Chodzi o układ sił na rynku telewizyjnym, kiedy obok tradycyjnego nadawania analogowego pojawi się sygnał cyfrowy. Chętnych jest wielu, ale zakres częstotliwości radiowych ograniczony.

Projekt ustawy – jeszcze poprzedni rząd – obiecywał na grudzień 2007, ale m.in. z powodu wyborów parlamentarnych terminu nie dotrzymał. Ustawa utknęła w Ministerstwie Infrastruktury. Podczas czwartkowego spotkania w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej przedstawiciele resortu przyznali, że nie wiedzą dokładnie kiedy kancelaria premiera zakończy weryfikację międzyresortowego zespołu.

– Wiemy, że weryfikuje znaczną liczbę takich ciał – powiedział Paweł Kącki z ministerstwa. Po dwóch i pół roku prac nad projektem udało się wypracować jedynie założenia i plan przejścia na nadawanie cyfrowe. UKE i Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji chcą uruchomienie cyfrowego sygnału już w przyszłym roku, a wyłączenia analogowego w 2012 r. Żeby to było realne ustawa musiałaby zostać uchwalona w tym roku. Najwięcej emocji budzi podział radiowego pasma do cyfrowego nadawania między TVP i nadawców komercyjnych. Nierozwiązana jest kwestia, czy państwo powinno subsydiować dekodery, jakich widzowie będą potrzebowali do odbioru cyfrowego sygnału. Jeżeli nie będzie subsydiować, to popularność cyfrowej telewizji może być niska. Na dalszy plan odsuwana jest decyzja, czy warto poświęcać radiowe pasmo na nadawanie telewizji mobilnej (na urządzenia przenośne) i na pasmo żerny sygnał telewizji wysokiej rozdzielczości (HDTV).