Jak podaje organizacja Eyecare Trust na podstawie przeprowadzonych przez nią badań aż 12 proc. Brytyjczyków ma wady wzrostu uniemożliwiające odróżnienie efektu 3D od obecnie najpowszechniejszego standardu dwuwymiarowego.
— Lista chorób powodujących taki defekt jest długa, prowadząc badania korzystaliśmy z wielu źródeł danych, ale wyniki nie pozostawiają wątpliwości — mówi "Rz" Rachel Robso z Eyecare Trust.
Jak wyjaśnia organizacja chodzi o wady wzroku, które uniemożliwiają mózgowi właściwe przetworzenie obrazów pochodzących z lewego i prawego oka. Dlatego dochodzi do zaburzeń w widzeniu wysokości, szerokości i głębokości.
Aż tak wysoki odsetek osób nie mogących odróżnić efektu trójwymiarowego to problem z jednej strony da sieci kin, wyświetlających nowe filmy w tej technologii jak i producentów telewizorów 3D, które właśnie są wprowadzane na rynek. Zdaniem koncernów RTV wyniki badań są zawyżone. — Z naszych danych wynika, że problem dotyczy ok. 4 proc. populacji. W naszej opinii nie jest to jednak ograniczenie dla rozwoju samej technologii, która w przypadku telewizorów, podobnie, jak wcześniej w przypadku kina, radzi sobie znakomicie — mówi Grzegorz Stanisz, product marketing manager w Samsung Electronics Polska.
Telewizory 3D od kilku miesięcy trafiają do sklepów. Jak już pisaliśmy tylko w maju w Europie sprzedało się 25 tys. sztuk. W tym roku na całym świecie na się sprzedać 3 mln sztuk. a w przyszłym już trzy razy więcej. W 2018 r. na świecie rocznie klienci maja kupować już niemal 200 mln sztuk takich telewizorów. Dzisiaj w Polsce można je kupić za ok 8 tys. zł.