Połowa polskich firm nie ma strony internetowej. To najlepsza odpowiedź na pytanie o perspektywy rynku hostingu w naszym kraju. W ubiegłym roku sprzedano w Polsce tego typu usługi warte 120 mln zł. W 2010 r. może to być nawet kilkanaście procent więcej. Do wyścigu po nowych klientów w Polsce stanął 1&1, globalny gigant, a także operatorzy telekomunikacyjni poszukujący nowych źródeł przychodu.
Internetowy hosting to nie tylko wynajmowanie przestrzeni na serwerach, gdzie umieszczane są witryny firm czy e-sklepy. Coraz częściej tego typu usługi to także projektowanie stron internetowych, gotowe rozwiązania dla e-handlu etc. Głównymi rozgrywającymi na polskim rynku są Home.pl i NetArt.pl, właściciel marki Nazwa.pl. Z 300 tys. klientów i ok. 50-proc. udziałem w rynku Home.pl jest liderem branży. Z kolei NetArt.pl ma ok. 25 proc. rynku internetowych domen, czyli adresów, bez których żaden e-biznes się nie obejdzie. Ten rynek to ok. 100 mln zł rocznie. Oprócz dwóch liderów w obu segmentach liczą się także takie spółki, jak KEI Jump, ATM i Ogicom.
Lokalnym graczom przybył ostatnio potężny rywal, niemiecki 1&1. To największa firma hostingowa na świecie pod względem liczby posiadanych serwerów (70 tys.), ustępująca tylko pod tym względem Google’owi i Intelowi. Przychody United Internet, właściciela 1&1, to 1,6 mld euro.
– Nie mogę powiedzieć, jakie przychody zamierzamy osiągnąć, ale pojęcie o skali biznesu mogą dać dane z Hiszpanii, porównywalnego rynku. Pojawiliśmy się tam w 2007 r. Po roku mieliśmy 40 tys. klientów, a po dwóch latach 110 tys. Jesteśmy drugim graczem na tamtym rynku – mówi „Rz” Olivier Mauss, dyrektor generalny 1&1.
Home.pl traktuje te zapowiedzi z dystansem. – Rynek hostingu rośnie dynamicznie i pojawienie się 1&1 nie jest zaskoczeniem. Jego oferta na razie jednak jest dość ograniczona. Brakuje m.in. usługi kopii bezpieczeństwa danych. Klient musi o nią zadbać we własnym zakresie – mówi Leszek Trojanowski, rzecznik Home.pl. Atutem 1&1 ma być jednak oferowanie usług za darmo przez pierwsze dwa lata umowy.