Jedynie 24 proc. działających w Polsce sprzedawców odzieży, żywności czy elektroniki ma sklep internetowy. 87 proc. korzysta z sieci, na stronach prezentując ofertę.
– Sieci handlowe uznały, że sprzedaż przez Internet jest niezbędna do ogólnego wzrostu sprzedaży i strategii rozwoju. W Polsce sprzedaż w sieci stale rośnie, ale jest jeszcze ogromne pole do rozwoju – mówi Magdalena Frątczak, dyrektor działu powierzchni handlowych w CB Richard Ellis.
W wielu krajach firmy już teraz znacznie chętniej korzystają z potencjału e-handlu. W Wielkiej Brytanii aż 44 proc. ankietowanych firm na swój e-sklep, w Niemczech 41 proc., a USA 39 proc. – Polski rynek w liczbach bezwzględnych jest dużo mniejszy niż brytyjski czy niemiecki. Nie jest więc zaskoczeniem, że firmy tam otwierają e-sklepy w pierwszej kolejności – mówi Piotr Jarosz, analityk z serwisu Sklepy24.
Jednak w rankingu nie wypadamy najgorzej. Na 15 zbadanych krajów Polska zajmuje dziewiątą pozycję. W Czechach i Australii 19 proc. globalnych firm handlowych ma e-sklepy, w Rosji już tylko 9 proc. Najgorzej, z 8 proc., wypadają Chiny.
Jednak jeśli chodzi o firmy polskie, wynik jest znacznie lepszy. W przypadku wielkich sieci sprzedających żywność jedynie francuski E.Leclerc z kilku sklepów sprzedaje także w Internecie. Tesco zapowiada, że prawdopodobnie na przełomie tego i przyszłego roku wejdzie na rynek. – Trwają ustalenia odnośnie choćby do zasięgu tego sklepu, szerokości jego oferty czy akceptowanych form płatności – mówi Michał Sikora, rzecznik Tesco Polska. Od dawna na rynku internetowym działają polskie sieci Alma, Bomi oraz Piotr i Paweł.