Choć Internet kojarzy się większości z wolnym dostępem do treści, to jednak powoli wraca moda na przynajmniej pozory elitarności i zamykanie dostępu. Nie każdy zainteresowany może po prostu wejść na strony klubów zakupowych. Aby się do nich dostać, w wielu przypadkach trzeba mieć zaproszenie od osoby, która już do takiego klubu należy. Jednak chętnych do korzystania z nich nie brakuje. Pierwszy tego typu serwis powstał dziesięć lat temu we Francji pod marką Ventes Privees.
Sposób na zakaz
– Zjawisko pewnej elitarności i braku dostępności dla wszystkich może być modelem biznesu, jaki niektórzy próbują prowadzić. Jednocześnie coraz więcej mówi się w Internecie o możliwym zakazie sprzedaży produktów luksusowych marek – np. na Allegro, e-Bay oraz innych serwisach aukcyjnych i w sklepach internetowych – mówi Andrzej Garapich, prezes firmy Polskie Badania Internetu. – Możliwe, że zamknięte kluby są pomysłem na ominięcie tego ewentualnego zakazu – zakładając, że sprzedaż towarów w zamkniętych klubach będzie jedyną dopuszczoną formą sprzedaży tych marek w Internecie – dodaje.
8,6 mld zł wyniosła w 2011 r. sprzedaż przez serwis Allegro. To lider e-handlu w Polsce
Dla znanych marek taka opcja jest bardzo atrakcyjna. Sprzedaż trafia do określonej grupy klientów, liczba towarów jest ograniczona i nie ma mowy o psuciu rynku czy prestiżu marki.
Dodatkowo coraz więcej osób przystępuje do tego rodzaju klubów, ponieważ głównym wabikiem jest sprzedaż markowych ubrań, butów, biżuterii czy domowych akcesoriów taniej nawet o 70 – 80 proc. Czołówka tego segmentu rynku przyznaje, że dziennie realizowanych jest nawet po kilkaset transakcji, a ich liczba stale rośnie.