W ubiegłym roku w USA przychody z muzyki online już w 36,9 proc. (co dało 171,1 mld dol.) pochodziły z opłat od samych słuchaczy, którzy coraz bardziej przyzwyczajają się do słuchania muzyki z chmury, prosto z sieci, bez kupowania plików, a jedynie za zazwyczaj niewysoki miesięczny abonament – wynika z wyliczeń eMarketera.
Pozostałe przychody wciąż generowały reklamy zamieszczane na takich serwisach. Czy nowe pokolenie internautów, chętnie korzystające z „chmury", zmieni muzyczny rynek? – Najkrótsza odpowiedź to: możliwe. Trendy kształtują się we właściwym kierunku, prognozy dla rozwoju tej technologii są bardzo pozytywne, rośnie aktywność internautów związana z dzieleniem się takimi treściami w sieci, a to pomaga generować przychody i daje nowe marketingowe możliwości operatorom – komentuje raport Paul Verna, starszy analityk eMarketera. Według danych AccuStream Research amerykańscy słuchacze spędzili w ubiegłym roku 1,3 mld minut na słuchaniu internetowego radia i innych serwisów z muzyką, podczas gdy w 2010 roku było to jeszcze 865 mln minut.
„Billboard" zmienia metodologię
Na rynku amerykańskim, gdzie w ubiegłym roku gros wpływów ze sprzedaży muzyki pochodziło już według PricewaterhouseCoopers ze sprzedaży muzyki cyfrowej (3,29 mld dol. przy 3,15 mld dol. wpływów ze sprzedaży płyt) popularność serwisów działających w chmurze powoli, ale już widocznie, zmienia obraz rynku.
13,4 mln osób na świecie miało w 2011 r. konta na serwisach z muzyką on-line – wyliczyło branżowe IFPI
Magazyn „Billboard" od marca tego roku do tygodniowego podsumowania najpopularniejszych piosenek włączył dane z serwisów Spotify, Slacker, Rhapsody, Cricket/Muve Radio oraz MOG. Decyzje poprzedził okres testowy. Po podsumowaniu trzech miesięcy działania systemu testowego okazało się, że na wymienionych serwisach 1 stycznia odsłuchano 320,5 mln ścieżek z muzyką, a 4 marca: już 494 mln, podczas gdy liczba sprzedany plików z muzyką w zestawieniu Billboard zmalała w tym czasie z 46,4 mln do 27,1 mln.