Wielką niewiadomą jest, czy edukacyjni wydawcy wygrają walkę o miejsce na rynku, gdy w roku szkolnym 2015/2016 zadebiutuje na nim komplet darmowych rządowych e-podręczników. Na początku października tego roku Ośrodek Rozwoju Edukacji (podlega Ministerstwu Edukacji Narodowej) przedstawił przykładowe rozdziały e-booków do nauczania matematyki.

– Za wcześnie jest jednak jeszcze na ocenę tego projektu – mówił Jerzy Garlicki, prezes Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych, na wczorajszej konferencji tej firmy poświęconej cyfryzacji rynku podręczników. Wydawcy od kilku lat stopniowo cyfryzują własne zasoby i wzbogacają je o formy multimedialne, jak portale z interaktywnymi testami czy mobilne aplikacje dla uczniów.

800 mln zł na tyle branża szacuje wartość rynku podręczników w cenach hurtowych w Polsce

Jednak ich zdaniem zmiany powinny być wprowadzane stopniowo, bo Polska szkoła nie jest przygotowana na szybkie przejście na nauczanie na tabletach. Nie ma w niej powszechnie ani łącz Wi-Fi ani dostępnych dla każdego ucznia urządzeń takich jak tablety. – Osobą kluczową we wprowadzaniu tych zmian kwestią jest nauczyciel. Zapytaliśmy nauczycieli o to, co oznacza dla nich termin „nowoczesna szkoła". Nie zaskoczyło nas to, co odpowiedzieli – mówił Garlicki.

37 proc. z ponad tysiąca przebadanych w internetowej ankiecie nauczycieli odpowiedziało, że innowacyjna edukacja to „nowoczesna metodyka nauczania", a dalsze 27 proc., że to „nowoczesne materiały dydaktyczne". Wyposażenie klas w nowoczesny sprzęt (wskazane przez 18 proc.) oraz „użycie nowych technologii" (15 proc. wskazań) znalazły się na dalszych miejscach. Wydawcy się spodziewają, że wdrożenie państwowego e-podręcznika i malejąca liczba uczniów  przyspieszą konsolidację w podręcznikowej branży.