Rząd Viktora Orbana chce bowiem wprowadzić w kraju podatek od internetu. Propozycja zakłada koszt ok. 2 zł (150 forintów) za pobrany gigabajt danych. Pomysł oburzył wszystkich – od internautów po zwykłych ludzi. Z powodu pomysłu partii Fidesz rachunki za dostęp do sieci mogłyby się nawet podwoić.

Oburzeni

Każdy musiałby płacić więcej. Nie tylko konsumenci, ale także dostawcy usług internetowych. Propozycja nowego podatku znalazła się wśród propozycji nowych stawek podatkowych mających wejść w życie w 2015 roku. Do rozpatrzenia przez parlament dokument ma trafić 31 października. Liczba przeciwników tej regulacji rośnie. W ciągu godzin od opublikowania informacji o opodatkowaniu internetu na Facebooku ponad 100 tys. osób przyłączyło się do strony krytykującej pomysł. W czwartek (23 października) po południu protestowało przeciwko idei już ponad 173 tys. użytkowników Facebooka (https://www.facebook.com/Ne.legyen.Internetado), a chętnych do wzięcia udziału w demonstracji planowanej na niedzielę 26 października na budapesztańskim placu Palatyna Józefa było ponad 26 tys. (https://www.facebook.com/events/553595758107170/?sid_reminder=6674397955581018112). Demonstracja ma mieć miejsce przed budynkiem ministerstwa finansów.

Minister Mihaly Varga poinformował media, że utworzenie takiego podatku ma duże znaczenie dla gospodarki państwa. Dzięki temu Węgry mogłyby pozyskać nawet 20 mld forintów, czyli ok. 275,5 mln zł. Analitycy jednak podają te dane w wątpliwość wskazując na o wiele wyższy poziom transferu danych, do jakiego dochodzi w kraju. Według faktycznego pobierania w sieci budżet mógłby wzbogacić się o 9 razy więcej, czyli o ponad 2,4 mld zł. Węgrzy korzystają z internetu coraz więcej.

I stratni

Poza internautami straty ponosiliby także dostawcy internetu. Nie tylko miejscowi jak Magyar Telekom, ale także niemiecki Deutsche Telekom (większościowy udziałowiec węgierskiej spółki), Amerykanie z UPC, Norwegowie z Telenor i Brytyjczycy z Vodafone. Rząd chciałby zmusić koncerny, by zrezygnowały z ulg podatkowych i wreszcie wpłaciły należne państwu kwoty, jednak nikt nie jest zadowolony z takiego obrotu sprawy. Wspominany minister zapewnia, że mowy podatek zaostrzy konkurencję na rynku i każdy skorzysta na nowej sytuacji, ale ludzie nie chcą się na to zgodzić. Po podwyżce średnia cena abonamentu za podłączenie do sieci wzrosłaby z 50 do prawie 100 zł miesięcznie. Na pocieszenie dla internautów Fidesz planuje także dodatkowo opodatkować kosmetyki i przybory biurowe.

Cena akcji Magyar Telekom spadła o 4 proc. podczas środowych notowań (22 października). Jeden z organizatorów Facebookowych protestów, Nemes Balazs porównuje utrudnianie dostępu do internetu do metod zatwardziałych dyktatur. Według niego podłączenie do sieci nie powinno być w XXI wieku dobrem luksusowym, ponieważ zbyt wiele ułatwień dla zwykłych ludzi jest zależnych od sieci. Jak na razie na planach partii Fidesz tracą wszyscy.