Według Białego Domu, który ogłosił właśnie jej powstanie, nowa instytucja ma zająć się analizą zagrożeń, opracowywaniem strategii i koordynacją działań związanych z bezpieczeństwem cyfrowym państwa. Ma współpracować z Agencją Bezpieczeństwa Krajowego, Federalnym Biurem Śledczym, Departamentem Bezpieczeństwa Krajowego i innymi instytucjami rządowymi. Według Lisy Monaco, doradczyni prezydenta ds. cyberterroryzmu, ma tym samym wypełnić ważną lukę, bo w chwili obecnej żadna z rządowych komórek nie jest odpowiedzialna za szybką wymianę informacji i koordynację działań związanych z tą dziedziną przestępczości. Nowe centrum nie powinno dublować pracy innych rządowych komórek, ale gromadzić i analizować zebrane przez nie informacje – twierdzi Monaco. "Działania, jakie teraz podejmujemy lub ich zaniechanie, decydują obecnie, czy przestrzeń cyfrowa pozostanie narodowym skarbem, czy będzie dla nas strategicznym obciążeniem" – powiedziała ekspertka Białego Domu.
Stany Zjednoczone doświadczyły w ostatnich miesiącach kilku spektakularnych ataków. Ofiarami były zarówno prywatne firmy (m.in. Sony Pictures Entertainment, Anthem, Target, Home Depot, EBay, czy JPMorgan Chase) jak i sam rząd. Hakerom udało się włamać do komputerów Białego Domu i Departamentu Stanu oraz na strony portali społecznościowych głównej komendy sił zbrojnych.
Według Monaco od 2009 roku liczba cyberataków na amerykańskie cele wzrosła pięciokrotnie. Hakerzy, często wspierani przez rządy krajów niechętnych Ameryce, używają coraz bardziej skomplikowanych metod aby włamać się do systemów.
Według doradczyni prezydenta przełomem okazało się włamanie do studia filmowego Sony inspirowane przez rząd Korei Północnej. Chodziło w nim bowiem nie tylko o kradzież danych, ale o wyrządzenie jak największych zniszczeń. Cyber Threat Intelligence Integration Center zapowiada więc współpracę z sektorem prywatnym. Dzięki temu atakowane spółki będą mogły liczyć na wsparcie rządowych ekspertów i szybkie ustalenie sprawców włamania.