W takim tempie nie zarabiało jeszcze pieniędzy żadne studio filmowe z Hollywood. Należące do spółki Comcast Universal Studios już w piątek 17 lipca przekroczyły symboliczny próg. Poprzednim rekordzistą było studio filmowe 20 Century Fox, które cały ubiegły rok zamknęło wynikiem 5,5 miliarda dolarów. Próg 5 miliardów przekroczyło jednak dopiero pod koniec listopada.

Produkcje Universal niemal w każdym miesiącu wygrywały wyścig o finansowy prymat w Hollywood. W lutym na ekrany wszedł pierwszy z hitów – "50 twarzy Greya"  (do tej pory 570 mln dol. na całym świecie), w kwietniu siódmy odcinek "Szybkich i wściekłych" (1,51 mld dol.), w maju "Pitch Perfect 2" (280 mln dol.), czerwcu – "Jurassic World", a w lipcu "Minionki". Granicę 100 milionów dolarów przekroczył także w skali globalnej "Ted 2" – 127,5 mln dol. Dodatkowo "Grey", "Szybcy" i "Jurassic" biły miesięczne rekordy debiutów na amerykańskim rynku. W sumie do początku minionego weekendu filmy Universal przyniosły 1,709 miliarda dolarów w kinach w USA oraz 3,292 mld dol. w pozostałych krajach świata.

Według firmy Rentrak, Universal zdominowało rynek hollywoodzkich produkcji. Na pięć najbardziej kasowych filmów w 2015 roku wszystkie wyszły właśnie z tego studia. To zasadniczy zwrot w porównaniu z ubiegłym rokiem, kiedy w pierwszej dwudziestce najbardziej kasowych filmów zmieściła się tylko jedna produkcja "Universal". Na domiar złego film "Sąsiedzi" zajął na liście... 20. miejsce.

Już w piątek "Jurrasic World" przekroczył w amerykańskich kinach próg 600 milionów dolarów i to zaledwie w 36 dni od debiutu, co jest kolejnym rekordem. W skali globalnej produkcja Stevena Spielberga zarobiła już 1,49 miliarda dolarów.

Jednak prawdziwą furorę robią animowane "Minionki", które od premiery w ubiegłym tygodniu zarobiły już 500 milionów dolarów. W pierwszy weekend debiutu film o żółtych ludzikach zarobił w USA 115,7 miliona dolarów, co było jedną z najlepszych premier filmów animowanych w historii.