Gemius i PBI: ciasteczkowej apokalipsy nie będzie

Firma badająca ruch w serwisach internetowych, Gemius, przedstawiła harmonogram wdrożenia nowego narzędzia pomiaru widowni w sieci. To odpowiedź na rewolucję szykowaną przez Google.

Publikacja: 30.01.2024 15:57

Gemius przedstawił harmonogram wdrożenia nowego narzędzia pomiaru widowni w sieci

Gemius przedstawił harmonogram wdrożenia nowego narzędzia pomiaru widowni w sieci

Foto: AdobeStock

Zbliża się duża zmiana na rynku reklamy internetowej. Chodzi o zapowiadane przez Google wyłączenie tzw. ciasteczek podmiotów trzecich (third party cookies) w należącej do tego Big Techu przeglądarce Chrome. Third party cookies to, w uproszczeniu, pliki śledzące użytkowników, zawierające dane o działaniach internauty w sieci, powstałe w innej domenie internetowej niż ta, na której internauta jest w danym momencie.

Google zwlekał 

W obronie prywatności internautów na blokadę third party cookies zdecydowały się jako pierwsze mniejsze przeglądarki (Firefox, Safari, Edge), a największa – Chrome – zwlekała. Ostatni wskazany przez nią termin blokady to koniec 2024 r.

Czytaj więcej

Właściciel TVN buduje ofertę reklamową serwisów streamingowych. Przejmuje VOD.pl

Wyłączenie third party cookies niesie ze sobą konsekwencje dla podmiotów utrzymujących się z reklamy internetowej. W Gemiusie, którego badanie Mediapanel jest wykorzystywane, by mierzyć oglądalność stron w sieci i na tej podstawie ustawiać kampanie reklamowe, trwają przygotowania do nowej rzeczywistości.

Jak podali we wtorek przedstawiciele Gemiusa i Polskich Badań Internetowych (PBI jest zleceniodawcą Gemiusa), wdrożenie nowego narzędzia, pozwalającego mierzyć widownię internetowych serwisów w Polsce bez użycia third party cookies ma zostać przeprowadzone w lipcu tego roku.

Tym samym zmieni się również sposób wyliczania autorskiego wskaźnika Gemiusa – liczby realnych użytkowników (RU), pozwalającego mierzyć popularność internetowych stron. Ani tego, jak dokładnie RU jest ustalane obecnie, ani jak będzie po zmianie, badawcza firma nie zdradza – zasłaniając się tajemnicą przedsiębiorstwa.

JAR-em w apokalipsę 

Wypracowane w Gemiusie nowe narzędzie określono skrótem JAR, od angielskiego Joint Apocalypse Response (w wolnym tłumaczeniu: wspólna reakcja na apokalipsę). – Apokalipsy nie będzie – zapewniają w PBI i Gemiusie. 

– Nad docelowym modelem pracowaliśmy ponad 2 lata. Jest on zasługą zespołów data science i IT. Od 1 lipca będziemy gotowi, aby kontynuować usługę Mediapanel w dotychczasowej jakości – zapowiedział Emil Pawłowski, główny menedżer produktu w Gemiusie.

Z kolei Marcin Niemczyk, doradca prezesa PBI, podał harmonogram przygotowania do tego momentu. Zapowiedział, że po miesiącach testowych badań, kwiecień i mają przeznaczone będą na analizę i dyskusję nad ich wynikami, a czerwiec na prezentację rozwiązania klientom. Od lipca prowadzona ma być szeroko zakrojona kampania informacyjna.

Według Niemczyka, Gemius zamierza wdrożyć nową metodykę w tym roku, nawet wtedy, gdy Google ponownie odsunie w czasie blokadę.

Czytaj więcej

Disney+ wskoczył na streamingowe podium, Netflix się nie poddaje

Pół roku na edukację 

– Całe to wdrożenie zależy od tego, co zrobi Google. Jeśli wszystko będzie okej, mimo że Google być może przesunie po raz kolejny czas apokalipsy, to my pewnie wdrożymy nową metodykę. Im szybciej to się stanie, tym szybciej będą dane referencyjne, które będzie można porównywać – powiedział.

– Być może zdecydujemy, że przeniesiemy wdrożenie o trzy miesiące – zastrzegł jednak.

Jak mówili przedstawiciele Gemiusa i PBI, cel jest taki, aby dane uzyskiwane w nowy sposób w jak najmniejszym stopniu odbiegały od tych obecnie uzyskiwanych. Nie wykluczono jednak pewnych różnic. – Dane nadal będą porównywalne rok do roku. Jak je czytać i analizować – mamy pół roku, aby państwa do tego przygotować – zapewniono.

W 2019 roku Google przeprowadził badanie wśród 500 wydawców internetowych. Wynikać miało z niego, że za sprawą blokady third party cookies utracą oni ponad połowę wpływów reklamowych. Eksperci zwracają jednak uwagę, że istnieje kilka rodzajów ciasteczek, że są one tylko nośnikiem danych, a nie danymi jako takimi, a cyfrowy rynek miał kilka lat, aby do zmiany podejścia w Chrome się przygotować.

Zbliża się duża zmiana na rynku reklamy internetowej. Chodzi o zapowiadane przez Google wyłączenie tzw. ciasteczek podmiotów trzecich (third party cookies) w należącej do tego Big Techu przeglądarce Chrome. Third party cookies to, w uproszczeniu, pliki śledzące użytkowników, zawierające dane o działaniach internauty w sieci, powstałe w innej domenie internetowej niż ta, na której internauta jest w danym momencie.

Google zwlekał 

Pozostało 89% artykułu
Media
Maciej Miłosz dołącza do działu gospodarczo-biznesowego „Rzeczpospolitej”
Media
Subskrypcje „Rzeczpospolitej” dla studentów i pracowników Collegium Civitas
Media
Dystrybutorzy i producenci filmów w Polsce biją finansowe rekordy. Oto powód
Media
Netflix bije kwartalne prognozy i ostrzega. Wyjdzie silnie poza streaming?
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Media
Bruksela uznaje platformę porno za VLOP i… każe chronić nieletnich i ujawnić reklamy