Praktyka pokazuje, że wielu problemów związanych z bezpieczeństwem w sieci dałoby się uniknąć, gdyby nie niefrasobliwość użytkowników. Zaskakująco często sami otwieramy hakerom szeroko drzwi. Jednocześnie cyfrowa transformacja powoduje, że zwiększa się liczba użytkowników, urządzeń i aplikacji online. – Większe pole do przeprowadzania ataków oraz rosnące możliwości generowania zysków powodują, że cyberprzestępcy coraz częściej atakują zarówno firmy i organizacje, jak też indywidualnych użytkowników – mówi Mariusz Baczyński, dyrektor sprzedaży rozwiązań cyberbezpieczeństwa w Europie Wschodniej w Cisco.
W tym kontekście warto wspomnieć o routerach, od których zależy działanie całej infrastruktury, bo to one pośredniczą w łączeniu urządzeń z internetem. – Słabość tego konkretnego ogniwa połączenia z siecią polega na tym, że tylko od wiedzy i troski użytkownika zależy, czy korzystanie za jego pośrednictwem z internetu będzie bezpieczne. – podkreśla Grzegorz Klocek, product manager ESET w firmie Dagma.
Przestępcy i sąsiedzi
Zwykle routery są pozostawiane przez użytkowników samym sobie. Minimum 15 proc. użytkowników nie zmienia hasła zabezpieczającego dostęp do ustawień swojego routera – podaje ESET. Cyberprzestępcy bez skrupułów wykorzystują ten fakt, włamując się do słabo zabezpieczonych urządzeń. Korzystają przy tym z loginów i haseł udostępnianych przez samych producentów w instrukcjach czy też na stronach WWW.
– Należy podkreślić, że uzyskanie dostępu do routera umożliwia oszustowi między innymi zmianę ustawień w taki sposób, by przy próbie połączenia ze stroną banku, użytkownikowi wyświetlana była wierna kopia takiego serwisu. Tyle tylko, że w pełni kontrolowana przez cyberprzestępcę. Stąd już tylko krok do realnej utraty pieniędzy przez użytkownika – przestrzega ekspert z Dagmy.
Niestety, nie jest to tylko teoria. Kilkanaście miesięcy temu głośno było w naszym kraju o serii włamań na routery Wi-Fi i podmienienia DNS (ang. Domain Name System, czyli „system nazw domenowych") na takie, które przekierowywały nieświadomych użytkowników na fałszywe strony banków. Orange zdecydowało się wtedy na zablokowanie dostępu do adresów IP fałszywych DNS ze swojej sieci.