Eksperci głowią się, jak na poziomie Unii Europejskiej rozwiązać problem prywatności w Internecie. Jak podkreślał Caspar Boden, były doradca ds. prywatności w Microsoft Europe, na wczorajszej konferencji „Internet na rozdrożu" Fundacji Panoptykon i Internet Society Poland, europejska dyrektywa o ochronie danych osobowych chroni wprawdzie wszystkie nasze spersonalizowane dane, ale nie wspomina już np. o ochronie informacji, jakie zostawiamy o sobie w sieci niepowiązanych bezpośrednio z naszymi danymi osobowymi.

16,6 mln tylu mamy w Polsce internautów wg badań NetTrack

– Dlaczego, skoro dyrektywa definiuje, że paszport, karta kredytowa czy numer telefonu są danymi prywatnymi podlegający i ochronie, nie są nimi numery IP czy tzw. cookies? Potrzebujemy dziś nowej definicji prywatności – mówił Boden. W Polsce IAB pracuje teraz nad dokumentem, który ma umożliwić internautom sprawdzanie, jakie informacje są na ich temat gromadzone w sieci. Wśród wyzwań, jakie stoją przed branżą internetową i politykami w Polsce, Michał Boni, szef zespołu doradców strategicznych premiera, wymieniał m.in. ograniczenie dostępu do danych gromadzonych przez przedsiębiorców w ramach obowiązku tzw. retencji danych, stworzenie mechanizmu przeciwdziałania pornografii dziecięcej w sieci, uregulowanie rynku audiowizualnego w Internecie oraz reformę prawa autorskiego. Ale też wypracowanie porozumienia w sprawie ustalenia bulwersujących branżę granic prawa dostępu do informacji publicznej.

Z kolei w skali świata według Joe McNamee z organizacji Europejskie Prawa Cyfrowe uregulowania wymaga kwestia jurysdykcji, jakiej podlegają poszczególne domeny internetowe. – To, że domeny zakończone na .com  czy .net podlegają amerykańskiej jurysdykcji, nie jest dobrym rozwiązaniem – uważa.