Polak, zanim kupi, patrzy głównie na cenę. Zarówno w tradycyjnym sklepie, jak i w Internecie. Z badań Gemius oraz Okazje.info wynika, że aż 38 proc. ankietowanych jako główną zaletę e-zakupów wskazuje właśnie możliwość zakupu taniej niż poza siecią, a 19 proc. chwali sobie oszczędność czasu. Dlatego powodzeniem cieszą się internetowe porównywarki cen. Dzięki nim w jednym miejscu można zobaczyć, ile ten sam produkt kosztuje w wielu sklepach. Miesięcznie z porównywarek korzysta już kilka milionów Polaków.
Jednak porównywarki idą krok dalej. Ceneo już w listopadzie wystartowało z nową usługą. Użytkownik serwisu może nie tylko porównać ceny w e-sklepach, ale i od razu kupić poszukiwany towar. Usługa ruszyła na razie pilotażowo w pięciu kategoriach: filmy, gry, książki, muzyka oraz telefony komórkowe. Razem ok. 800 tys. ofert. Skąd pomysł? Firma wyjaśnia, że wielu klientów narzekało na przewlekłość zakupów. Robiąc je w kilku sklepach, musieli za każdym razem zakładać nowe konto, podawać dane dostawy i osobno płacić. Przesyłki przychodziły w różnych terminach, co utrudniało ich odbiór. Teraz wystarczy wypełnić prosty formularz. – Użytkownik może zalogować się danymi z serwisu Allegro bądź zrobić zakupy bez logowania – mówi Joanna Bilińska, dyrektor działu bezpieczeństwa i wsparcia biznesu Ceneo.pl. W połowie marca tym sposobem będzie można kupować też biżuterię i zegarki, artykuły dla dzieci, z kategorii uroda oraz część towarów z kategorii dom i ogród.
Zmiany w serwisie zapowiedział też Nokaut przy okazji powrotu do planów wejścia na giełdę. – Chcemy, aby klient mógł poprzez nasz serwis zarówno porównać ceny, jak i bezpośrednio dokonać zakupu. Ten rok planujemy poświęcić na rozbudowę serwisu – mówił Wojciech Czernecki, prezes grupy Nokaut.
Spółka planuje pozyskać z giełdy 25 – 35 mln zł właśnie na nowe projekty oraz przejęcie serwisów Skąpiec.pl i Opineo.pl.
– Ceneo w sposób naturalny wykorzystuje obecność w grupie Allegro. Także Nokaut stara się zdywersyfikować źródła przychodów – mówi Piotr Jarosz, prezes Dotcom River i wydawca serwisu Sklepy24.pl. Jednak jego zdaniem może to być ryzykowny krok, bo porównywarki zaczną konkurować ze sklepami, które są też ich klientami. Dotąd pokazywały tylko część sklepowej oferty, najbardziej konkurencyjnej cenowo. – Sklepy liczyły, że towar znaleziony w sieci przyciągnie klienta i przy okazji właśnie u nich kupi kolejne produkty – dodaje Piotr Jarosz. Przy takiej rywalizacji o kupujących dotychczasowy system może się jednak nie utrzymać.