Bierzemy wycenę internetowego giganta i dzielimy przez liczbę użytkowników. Użytkownik komunikatora WhatsApp kosztował Facebooka ponad 35 dolarów. Kupiony dwa lata wcześniej Instagram wymagał niecałych 29 dolarów za tzw. usera.
Gdy w 2006 roku Google przejmował YouTube za 1,65 mld dolarów, za każdego miłośnika video trzeba było zapłacić 48,5 dolara. Nie wszystkie transakcje były trafione – News Corp kupił w 2005 r. popularny wówczas serwis MySpace za 580 mln dol. – każdy z 16 mln użytkowników kosztował Ruperta Murdocha 36 dol. Ale użytkowników ubywało, a serwis przestawał przynosić dochody. W 2011 r. sprzedano go muzykowi Justinowi Timberlake'owi i firmie Specific Media Group za 35 mln dolarów.
Intrygujące są dane o tym, ile warci są pracownicy serwisów. Start-upy to przeważnie tzw. firmy garażowe, prowadzone przez kilkunastu, a czasem kilkoro znajomych. Gdy projekt chwyta, pojawia się gigant z ogromnym kapitałem, a założyciele dołączają do grona milionerów. Każdy z 50 pracowników WhatsApp kosztuje wg tej miary 320 mln dolarów. 13 instagramowców wartych jest po 77 mln dol. 67 ludzi z YouTube'a wycenia się po 24,6 mln dol. Mark Zuckerberg kilka dni temu na targach telekomunikacyjnych w Barcelonie mówił, że wydane przez niego 19 mld dol. było ceną okazyjną wobec możliwości rozwoju, jakie daje partnerstwo z WhatsApp.
Specjaliści z BNP Paribas szacują, że można się spodziewać kwoty 14,9 mld dol. za aplikację Line. Firma pochodzi z Korei, ale hitem stała się na rynku japońskim. Z powodzeniem rozszerza działania na świecie, oferując komunikator ładny wizualnie, wypełniony tysiącami wirtualnych naklejek, które użytkownicy mogą przesyłać sobie nawzajem.