Coraz więcej naszych codziennych czynności pozostawia cyfrowy ślad. Transakcje realizowane kartą płatniczą to źródło informacji zbieranych przez banki. Miejsca, które odwiedzamy, śledzą geolokalizatory w naszych smartfonach. Wpisy na blogach czy w serwisach społecznościowych, e-maile i cała aktywność w internecie są zaś gromadzone na serwerach.
Poznać zwyczaje konsumenta
– Generujemy olbrzymie ilości danych. Nieustannie produkują je miliardy urządzeń, od telefonów komórkowych poprzez wszelkiego rodzaju sprzęt powszechnego użytku po samochody. Te dane mogą być przetwarzane i przynosić dodatkową wartość. Ta analiza to wyzwanie dla Big Data – mówił Javier Zamora, światowej sławy ekspert w tej dziedzinie, podczas wczorajszej konferencji „From Big Data to smart decisions", zorganizowanej przez IESE Business School. Jak podkreślał, wyzwanie jest potężne, bo jeszcze kilka lat temu do internetu podłączonych było 100 mln urządzeń, a dziś ta liczba przekracza 5,6 mld. Efekt? W 2011 r. świat wygenerował 1750 eksabajtów danych (1 eksabajt to ponad 1 mld gigabajtów). – Tylko jedna firma zatrudniająca 1000 osób w ciągu roku wytwarza aż 230 terabajtów informacji. Żeby je wydrukować, trzeba byłoby wyciąć 500 mld drzew – tłumaczy Zamora.
Badania pokazują, że w latach 2011–2016 ilość danych w internecie wzrośnie czterokrotnie (wartość rynku Big Data skoczy w tym okresie z 5 mld do 53 mld dol.). – Zapanowanie nad takim ogromem danych z różnych źródeł i umiejętność wyciągania z nich wniosków przynosi firmom jednak realne korzyści.
– Analizy wskazują, że rentowność firm korzystających z Big Data rośnie o 5 pkt proc. w skali roku – twierdzi Mikołaj Piskorski, profesor zarządzania i strategii w Harvard Business School. Można bowiem skorelować dane nie tylko z własnych systemów biznesowych, ale również z komórki klienta i z tego, co robił np. na Facebooku. Połączyć je, a następnie użyć inteligentnych algorytmów, które są w stanie znaleźć wszelkie zdarzenia, jakie zaistniały w przeszłości i jakie mają szansę zaistnieć w przyszłości. W ten sposób można poznać zwyczaje klientów.
Cukierki na huragan
Na Big Data postawił m.in. Wal-Mart, największa na świecie sieć marketów. – Tam w kilku tysiącach sklepów co godzinę dokonywanych jest milion transakcji. To 2,5 petabajta danych, co odpowiada zbiorom biblioteki Kongresu USA pomnożonym razy 167 – wyjaśnia Javier Zamora. Jak zaznacza, analiza tych danych pokazała np., że w czasie sezonu huraganów klienci – oprócz latarek – kupują znacznie więcej cukierków. – Zbieżność zaskakująca, ale powtarzalna. Odkrycie tej zależności pozwoliło dostosować ofertę marketów do faktycznych potrzeb konsumenta – zapewnia Zamora.