Pod koniec maja założyciele agencji reklamowej PZL (ma w portfolio m.in. głośną kampanię piwa Żubr, zaprosiła tez Kabaret Mumio do udziału w kampanii Polkomtela czy wprowadziła do kampanii piwa Łomża termin „łomżing") zapowiedzieli, że wycofają się z niej stopniowo. Jak wytłumaczył wtedy branżowemu Presserwisowi Iwo Zaniewski, współpraca z grupą Leo Burnett była udana, ale jej drugi właściciel, Grupa Publicis (jedna z największych grup komunikacyjnych świata) nie jest partnerem, bo liczy się w niej tylko „bezduszna księgowość". Wraz z Przyborą zrezygnowali wtedy ze stanowisk w agencji (zasiadali w zarządzie i byli jej dyrektorami kreatywnymi).
Dlatego tak zaskakujący wydaje się wczorajszy komunikat Publicisu ogłaszający sprzedaż posiadanych przez koncern 51 proc. udziałów w PZL... właśnie Przyborze i Zaniewskiemu. W wyniku tej transakcji Przybora oraz Zaniewski stali się właścicielami 100 proc. udziałów w spółce. - PZL to skrót od Przybora Zaniewski Limited. I powinno wystarczyć to za cały mój komentarz do dzisiejszego wydarzenia - powiedział cytowany w komunikacie Tomasz Hilt, prezes Grupy Leo Burnett, w skład której wchodziła agencja PZL.
PZL istnieje na polski rynku od 15 lat, Zaniewski i Przybora mieli w niej dotychczas 49 proc. udziałów. Są żywymi legendami polskiej reklamy. To oni stoją za pamiętnym hasłem „Mariola ma oczy Okocim spojrzeniu" oraz za „No to Frugo" i całą pamiętną kampanią napojów, w której młodzi ludzie strzelali pestkami owoców (obaj pracowali wtedy w agencji Grey). Zaniewski i Przybora przełamywali w reklamie schematy i zmieniali myślenie polskich reklamodawców o dobrych kampaniach. Są nietuzinkowymi dyrektorami kreatywnymi i nietuzinkowymi osobami. Iwo Zaniewski, syn Xymeny Zaniewskiej, znanej scenografki, jest erudytą, skończył warszawską ASP i poza reklamą spędza wiele czasu malując. Kot Przybora, syn Jeremiego (współtwórcy Kabaretu Starszych Panów) studiował lingwistykę na Uniwersytecie Warszawskim.
W ubiegłym roku, kiedy branżowy miesięcznik „Press" przyznał im tytuł AdMana Roku, byli zaskoczeni, że to właśnie oni zostali wyróżnieni tym tytułem. - Kiedy organizatorzy nalegali, abyśmy tu przyszli, myśleliśmy, że z racji wieku i stażu będziemy komuś coś wręczać. Nie spodziewaliśmy się, że to my będziemy laureatami – mówił Iwo Zaniewski. Dziś wszystko wskazuje na to, że Przybora i Zaniewski postanowili jednak nie usuwać się jeszcze w cień i wciąż mieć wpływ na to, jak rozwija się polska reklama.