#RZECZoBIZNESIE: Emil Stępień: Filmowcy myślą, że pieniądze rosną na drzewach

Dawanie pieniędzy, kiedy złotówka nie ma zadania zarabiać i nie trzeba się z niej rozliczać, powoduje, że polscy producenci nie patrzą na wynik finalny dzieła filmowego – mówi Emil Stępień, producent filmowy, gość programu Michała Niewiadomskiego.

Aktualizacja: 02.08.2017 13:57 Publikacja: 02.08.2017 13:36

#RZECZoBIZNESIE: Emil Stępień: Filmowcy myślą, że pieniądze rosną na drzewach

Foto: tv.rp.pl

Gość przyznał, że „Dywizjon 303” to jedna z jego ważniejszych produkcji, która chciałby, żeby na stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości, miała szansę zaistnieć w ponad 20 krajach.

Stępień zaznaczył, że każda z jego produkcji jest finansowana wyłącznie w oparciu o niezależny, prywatny kapitał.

- Daje mi to jako producentowi duży poziom niezależności – mówił.

- Chcemy, aby film „Dywizjon 303” oddał rzeczywistość i zainteresował szerokiego widza. Chcemy, żeby oddawał to, co polscy lotnicy zrobili w ramach II wojny światowej – dodał.

Wyjaśnił, że film ma być produkcją koprodukowaną przez polski podmiot producencki, ale będzie to produkcja brytyjska.

- Od strony artystycznej, reżyser i główne gwiazdy filmowe, będą ze Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych – tłumaczył.

Stępień ma nadzieję, że w pionierski sposób uda mu się wdrożyć coś innowacyjnego dla polskiej kinematografii.

- Będziemy chcieli zaproponować film bardzo narodowościowy, oddający polskie realia, ale robiony poprzez twórców zagranicznych – mówił.

Gość chciałby, żeby rynek filmowy stał się z jedną opcji, gdzie inwestor będzie miał możliwość lokowania swojego kapitału w ramach inwestycji alternatywnych.

- Realizowanie produkcji filmowych może być bardzo korzystnym modelem inwestowania, bądź dywersyfikowania środków finansowych – ocenił.

Przypomniał, że ostatnie produkcje, które zrealizował, przynosiły w relatywnie krótkim horyzoncie czasowym (12-24 miesiące) stopy zwrotu na poziomie kilkudziesięciu procent.

- Czasem nawet powyżej 200 proc. w 18 miesięcy – zdradził.

Stępień podkreślił, że polski rynek filmowy wciąż tkwi w okresie gospodarki centralnie sterowanej.

- Niestety polskie instytucje administracyjne rozleniwiają polskich producentów. Dawanie pieniędzy, kiedy złotówka nie ma zadania zarabiać i nie trzeba się z niej rozliczać, powoduje, że polscy producenci nie patrzą na wynik finalny dzieła filmowego. Większość polskich artystów uważa, że te pieniądze rosną na drzewach, więc większość budżetów produkcyjnych jest bardzo wywindowana – tłumaczył.

- Moja produkcje są tańsze o kilkadziesiąt procent, niż produkcje konkurencji, dzięki czemu szybciej się zwracają. Inwestorzy, którzy raz zainwestują środki w nasze produkcje, relokują je ponownie. Tak samo będzie powstawał „Dywizjon 303”, „Pitbull”, czy „Grom” - dodał.

Gość wyjaśnił, że z punktu widzenia finansistów, do rynku filmowego i ryzyka, które tam występuje jest bardzo duża awersja.

- Strona filmowa musi zwiększyć transparentność. Ten rynek jest bardzo mało przejrzysty, nie wiadomo jak pieniądze są wydawane – mówił.

Dodał, że w Polsce nie ma zachęt podatkowych jak np. w Czechach.

- Jednak więcej jest do zrobienia po stronie filmowców i całego status quo, które jest w sferze kinematografii – podsumował.

Gość przyznał, że „Dywizjon 303” to jedna z jego ważniejszych produkcji, która chciałby, żeby na stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości, miała szansę zaistnieć w ponad 20 krajach.

Stępień zaznaczył, że każda z jego produkcji jest finansowana wyłącznie w oparciu o niezależny, prywatny kapitał.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Media
Nowy „Plus Minus”: 20 lat Polski w UE. Dobrze wyszło (tylko teraz nie wychodźmy!)
Media
Unia Europejska i USA celują w TikToka. Chiński gigant uzależnia użytkowników
Media
Wybory samorządowe na celowniku AI. Polska znalazła się na czarnej liście
Media
Telewizje zarobią na streamingu. Platformy wchodzą na rynek reklamy
Media
Koniec ekspansji platform streamingowych? Netflix ukryje dane