W. Brytania: Nowy podatek na Facebooka „dla dobra dzieci”

Brytyjski rząd rozważa nałożenie nowego podatku na media społecznościowe, takie jak Facebook czy Twitter. Pieniądze mają zostać przeznaczone na walkę z przemocą psychiczną i dziecięcą pornografią w internecie.

Aktualizacja: 11.10.2017 11:42 Publikacja: 11.10.2017 11:31

W. Brytania: Nowy podatek na Facebooka „dla dobra dzieci”

Foto: Bloomberg

Brytyjscy politycy idą o krok dalej w swoich żmudnych staraniach ograniczenia mowy nienawiści rozprzestrzeniającej się w sieci. Coś, co można by uznać za walkę z wiatrakami, rząd traktuje z coraz większą powagą i determinacją – co nie dziwi, biorąc pod uwagę ogromną liczbę donosów w mediach o nastoletnich depresjach czy nawet samobójstwach, spowodowanych w dużej mierze zachowaniem rówieśników w internecie. Problem jest więc ważny, a metody z jego radzeniem przybierają coraz to nowe oblicze.

Tym razem rząd Wielkiej Brytanii planuje zmusić media społecznościowe, w tym takie amerykańskie giganty, jak Facebook i Twitter, do publikowania corocznych raportów, w których opiszą skalę nienawiści i znęcania się na ich portalach, a także w jaki sposób reagują na napływające skargi ze strony użytkowników i jak próbują zredukować ilość obraźliwych treści, przede wszystkim tych dotyczących dzieci, kobiet, wyznawców innych religii czy osób homoseksualnych.

Co więcej, brytyjska sekretarz stanu ds. kultury, media i sportu, Karen Bradley, wysunęła również propozycję, by nałożyć na firmy technologiczne działające w obszarze social media specjalny podatek, z którego środki byłyby przeznaczone na walkę z dręczycielstwem w internecie, mową nienawiści i dziecięcą pornografią, jak i na pomaganie ofiarom.

- Zachowanie, które jest nieakceptowane w prawdziwym życiu, jest również nieakceptowane na ekranie komputera. Musimy wypracować takie podejście do internetu, które pozwoli nam ochronić wszystkich – podkreśliła Karen Bradley w liście, który cytuje agencja Bloomberg.

Wcześniej, w maju 2016 r. kilka znanych firm, w tym Facebook, Twitter i należący do Google YouTube dobrowolnie zobowiązały się do tego, że będą próbowały zdjąć z serwisu każdy nielegalny i krzywdzący materiał w ciągu 24 godzin od jego publikacji. W Niemczech zasada ta stała się już oficjalnym prawem i nie przestrzeganie jej grozi karą do nawet 50 mln euro. W ubiegłym miesiącu z kolei brytyjska premier, Theresa May, apelowała podczas spotkania w siedzibie ONZ, by czas, jaki mają internetowe serwisy na reakcję na nienawistne treści, skrócić do zaledwie dwóch godzin.

Również w tym roku gabinet Theresy May naciskał na media społecznościowe, by zaczęły ściśle współpracować z rządami w walce z terroryzmem. Facebook oświadczył w czerwcu, że dołoży wszelkich starań, by usunąć z serwisu treści publikowane przez potencjalnych zamachowców i będzie powiadamiał władze o każdej wykrytej aktywności terrorystycznej.

Brytyjscy politycy idą o krok dalej w swoich żmudnych staraniach ograniczenia mowy nienawiści rozprzestrzeniającej się w sieci. Coś, co można by uznać za walkę z wiatrakami, rząd traktuje z coraz większą powagą i determinacją – co nie dziwi, biorąc pod uwagę ogromną liczbę donosów w mediach o nastoletnich depresjach czy nawet samobójstwach, spowodowanych w dużej mierze zachowaniem rówieśników w internecie. Problem jest więc ważny, a metody z jego radzeniem przybierają coraz to nowe oblicze.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Media
Brytyjskie gazety na sprzedaż. Pod naciskiem rządu wycofał się inwestor
Media
Nowy „Plus Minus”: 20 lat Polski w UE. Dobrze wyszło (tylko teraz nie wychodźmy!)
Media
Unia Europejska i USA celują w TikToka. Chiński gigant uzależnia użytkowników
Media
Wybory samorządowe na celowniku AI. Polska znalazła się na czarnej liście
Media
Telewizje zarobią na streamingu. Platformy wchodzą na rynek reklamy
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO