Zwroty akcji w jego sztuce nieraz zaskakiwały – od figuracji do abstrakcji, od kontrastowych płaszczyzn koloru do finezyjnych linii, od barwnej ekspresji do stłumionej kolorystyki, od żywiołowej erotyki do filozoficznej kontemplacji. A jednocześnie jego obrazy mają wspólny mianownik. Zawsze mówią o różnych aspektach naszego istnienia.
Wielki dyptyk „Moje figury” z 1973 roku z humorem wprowadza nas w świat sylwetowych imaginacyjnych postaci, tworzonych w pierwszym okresie przez artystę. Równocześnie je już pół żartem mitologizuje, pokazując jakby w zbiorowym dekoracyjno-dionizyjskim tańcu.
Dobkowski bardzo wcześnie odniósł sukces. Jeszcze na studiach na warszawskiej ASP w latach 60. zyskał rozgłos, gdy razem z kolegą Jerzym Zielińskim założył grupę Neo-Neo-Neo, buntując się przeciwko malowaniu w postimpresjonistycznym stylu, mimo że studiował w pracowni Jana Cybisa. Pierwszą wystawę zaprezentowali w 1967 roku w warszawskim klubie Medyka. Już wówczas malował figuralne obrazy ograniczone początkowo do czterech kolorów: czerwonego, zielonego, błękitnego i żółtego.
W 1968 artysta wziął brał udział w głośnej wystawie „Secesja-Secesja?” w Galerii Współczesnej w Warszawie, po której zaproponowano mu udział w wystawie w Paryżu „Polskie malarstwo współczesne. Źródła i poszukiwania”. W tym samym roku namalował swój pierwszy czerwono-zielony obraz, który dał początek całej serii podobnych dzieł, nasyconych zmysłową erotyką i witalizmem, z sylwetowymi czerwonymi postaciami, odcinającymi się ostro od zielonego tła.
Te obrazy związały sztukę Jana Dobkowskiego z polskim pop-artem. Są też kojarzone z ówczesną światową hippisowską subkulturą. Błyskawicznie stały się znakiem rozpoznawczym artysty.