Wieczór rozpoczął się od prezentacji siedmiu tytułów dopuszczonych do finału. Gdy przyszła kolej na Myśliwskiego, publiczność zgromadzona w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego i widzowie Programu 2 TVP usłyszeli: - Pisarz nie powinien komentować własnego dzieła. Nie powinien wyjaśniać, o co mu chodziło. Najlepiej gdyby zaraz po premierze umarł i w ogóle się nie wtrącał.
Chwilę później autor "Traktatu..." przyjął statuetkę dłuta Gustawa Zemły i czek na 100 tys. zł.
- To nie kokieteria - powiedział. - Jestem zaskoczony. Nie spodziewałem się, że łaskawy dla mnie los podszepnie jurorom, by znów nagrodzili moją książkę.
Dodał też, że "nagroda Nike będzie się utrzymywała jako ostoja polskiego słowa, co jest też zadaniem literatury".
-Wyróżniliśmy wybitną powieść o ludzkim doświadczeniu i duchu historii -komentował dla "Rz" członek jury Marian Stala. - Myśliwski podjął próbę stworzenia wielkiej epiki ze świadomością, że czas wielkiej epiki minął. I zwyciężył. Jego powieść jest realistyczna, a przy tym metaforyczna. Wiele scen zapada w pamięć i trudno się od nich uwolnić.