Początek, po którym ponoć zawsze poznać mistrza, jest faktycznie znakomity. „Przeczytałem kiedyś pewną książkę i całe moje życie się zmieniło. Już od pierwszej strony tak silnie na mnie podziałała, że miałem wrażenie, jakbym odrywał się od krzesła, na którym siedziałem, i od stołu, na którym leżała książka” – mówi narrator. I te zdania mogłyby otwierać literacki thriller z prawdziwego zdarzenia. Zapowiadać niezwykłe wydarzenia z pogranicza światów: tego realnego i fikcyjnego, stanowiącego wytwór wyobraźni pisarza i czytelnika.
Niestety. Pamuk nie potrafi dla swej opowieści znaleźć właściwego tonu, beznadziejnie błądzi między historią miłosną, sensacyjną a wielką kulturową metaforą. Wątek kryminalny prowadzi zdumiewająco nieporadnie, zapominając, że napięcie powinno rosnąć. Odniosłem wrażenie, że po ukończeniu pracy Pamuk odłożył książkę na bok, by przed naniesieniem korekt nabrać do swego dzieła dystansu. A potem o sprawie zapomniał i rzecz ukazała się w formie brudnopisu.
A przecież pomysł „Nowego życia” jest świetny. W ukochanym przez Pamuka Stambule żyje Osman, niczym niewyróżniający się student politechniki. Pewnego dnia widzi dziewczynę, której imię Canan oznacza „ukochana”, ale także „Bóg”. Piękność ma w ręku książkę, którą chłopak odnajduje później na straganie bukinisty. Właśnie lektura tej powieści tak podziała na Osmana. Książka bowiem odmienia czytających i sprawia, że przemianie ulega także świat, w którym żyją. Budzi dziwne pragnienia, niewypowiedziane tęsknoty, zaprasza do poszukiwania krainy, której istnienia nikt przedtem nie przeczuwał. I Osman rusza w drogę śladem Canan, wiedząc, że zanim osiągnie cel, zazna wiele bólu i otrze się o śmierć. Są bowiem Turcy, którzy drukowane powieści uważają za wrogów czasu i istnienia. Sprzeciwiają się literaturze z ducha obcej, sprzecznej z tradycją, odwracającej porządek rzeczy. Buntują się przeciw zachodniej kulturze, która pustoszy świadomość wyznawców Allaha i sprawia, że porzucają dawne dobre życie. Nie wdają się przy tym w merytoryczne dyskusje, bo szkoda im na nie czasu. Do swoich racji przekonują ołowiem.
Któremuś z krytyków powieść skojarzyła się z filmem „Podejrzani”. Inni recenzenci pisali, że to Borges i Marquez w jednym. Jeśli nawet, to co z tego? Taki koktajl jest po prostu kacogenny. Dobrze, że Wydawnictwo Literackie nie wydało tej książki Pamuka jako pierwszej. Mogłoby wtedy skutecznie do niego zniechęcić.
Orhan Pamuk Nowe życie Przeł. Anna Polat.