Powtarzalność pór roku wciąż niepowtarzalna

Po ubiegłorocznym zbiorze wierszy „Przymierzanie peruki”, w którym opisał chorobę, umieranie i śmierć swojej żony Marii, Adam Ziemianin zaskakuje nas tomem poezji pod znamiennym tytułem „Co za szczęście!”.

Publikacja: 06.06.2008 22:20

Red

Tytuł tego zbiorku tyleż znamienny co przewrotny. Teraz ja umieram, zdaje się mówić poeta, ale – co za szczęście! – jeszcze żyję, umieram w każdej chwili, ale przecież w każdej chwili żyję.

W najnowszych wierszach autor „Makatki z płonącego domu” i „Ulicy Ogrodowej” nieustannie wraca do początku, do czasów młodości, a nawet dzieciństwa, do czasu swoich narodzin, a więc do tego, co pamięta jak przez sen: „I stałem się na chwilę kimś/ Choć dalej byłem nikim” („Prawiek”). Pytanie „kim jestem” wraca w następnych wierszach. Na to pytanie nie ma jednej jedynej odpowiedzi, jedna z nich brzmi: „A może jestem nerwowym/ Kłębkiem wełny kosmicznej/ Zwijającym się według/ Wyższych reguł i zasad” („Kłębek kosmiczny”). Z uwagi na to, że nie ma jednej, a więc ostatecznej odpowiedzi, poecie nie pozostaje nic innego jak tylko „Wciąż od nowa”:

Dziwić się jak dziecko

Z otwartymi ustami

Że zegar z kukułką

Skrzyp łąkowy

A wata cukrowa

(…)

Liczyć jak dziecko

Najlepiej na palcach

Kaczeńce w potoku

Gruszki na wierzbie

I wciąż zaczynać

Od początku

Nie tylko wtedy

Kiedy się pomylisz

Zdziwienie światem to nie od dzisiaj żywioł liryki Adama Ziemianina. To jeden z tych niewielu poetów, których dziwi i zachwyca, a nawet wprawia w euforię każdy przejaw istnienia, nawet ten najbłahszy i najbanalniejszy. „Świat jaki jest każdy widzi po swojemu/ Dlatego miej odwagę lękać się tylko wtedy gdy nie jesteś sobą” – przepowiada poeta sobie samemu i każdemu z nas z osobna w wierszu „W przedsionku wagonu”. Zachwyca go zobaczony w Sienie obraz „Zwiastowanie” Ambrogio Lorenzettiego, widok wodospadu Niagara, ale nie po stronie amerykańskiej, lecz kanadyjskiej, czy potoku Smereczek oddzielającego Polskę od Słowacji, a nawet kupiona poniewczasie w osiedlowym sklepie spożywczo-przemysłowym „dzisiejsza gazeta która dogorywa” („Wieczór podwawelski”). Koniec końców zadziwia go to, że „Powtarzalność pór roku/ Jest niepowtarzalna”, że ziemia ciągle się kręci i świat „Wiecznie zaskakuje/ Wciąż nową odsłoną” („Cud świata”).

Między życiem a poezją wiele lat temu Adam Ziemianin odważył się postawić znak równości i teraz stara się wszystkim tego gestu konsekwencjom sprostać. Godząc się z każdym przejawem życia, z tym, że świat jest, jaki jest i inny nie będzie, godząc się z tym, z czym i z kim był pokłócony, próbuje także pogodzić się ze śmiercią. W „Zjeździe maturalnym” nie bez żalu stwierdza, że coraz nas mniej, i wspomina tych, którzy odeszli, przepadli na amen, w „Sprzedaży pianina” decyduje się z bólem na oddanie w obce ręce pozostałego po żonie instrumentu, skoro „Nikt już na nim nie gra/ W pokoju też ciasno/ I dziura w kieszeni”, ale w „Traktacie o śmierci” stwierdzi paradoksalnie: „Nawet dobrze że śmierć jest/ Jaka jest/ I że przychodzi kiedy chce”. Prosi tylko, w charakterystycznym dla siebie przewrotnym stylu, o trochę czasu dla siebie: „Bo nie od razu/ Chcę się o tym przekonać”.

W oczekiwaniu na śmierć poeta – w cyklu wierszy powstałych w wesoło-smutnej, śmieszno-płaczliwej, słodko-gorzkiej tonacji – gubi się, wygasza się, pnie się, gimnastykuje się, buduje się, ale także kamieniuje się, odludkuje się, zadupia się: „Zatrzymuję się na byle przystankach/ Wysiadam na stacyjkach/ Przez Boga zapomnianych/ Bo nie metropolie mnie kuszą/ Ale swojskie skrawki naszej Ziemi Matki/ Gdzie nie diabeł lecz anioł/ Mówi dobranoc” („Zadupiam się”). Opowiadając się po anielskiej stronie natury ludzkiej, Adam Ziemianin pisze wiersze na chwałę życia, świata, stworzenia.Adam Ziemianin „Co za szczęście!”. Podkarpacki Instytut Książki i Marketingu, Rzeszów 2008

Tytuł tego zbiorku tyleż znamienny co przewrotny. Teraz ja umieram, zdaje się mówić poeta, ale – co za szczęście! – jeszcze żyję, umieram w każdej chwili, ale przecież w każdej chwili żyję.

W najnowszych wierszach autor „Makatki z płonącego domu” i „Ulicy Ogrodowej” nieustannie wraca do początku, do czasów młodości, a nawet dzieciństwa, do czasu swoich narodzin, a więc do tego, co pamięta jak przez sen: „I stałem się na chwilę kimś/ Choć dalej byłem nikim” („Prawiek”). Pytanie „kim jestem” wraca w następnych wierszach. Na to pytanie nie ma jednej jedynej odpowiedzi, jedna z nich brzmi: „A może jestem nerwowym/ Kłębkiem wełny kosmicznej/ Zwijającym się według/ Wyższych reguł i zasad” („Kłębek kosmiczny”). Z uwagi na to, że nie ma jednej, a więc ostatecznej odpowiedzi, poecie nie pozostaje nic innego jak tylko „Wciąż od nowa”:

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski