Mówią o nim: mistrz krótkiej formy. Dodam: specjalista od powikłanej fabuły i erudycyjnych popisów. Mam do niego ambiwalentny stosunek: od irytacji do podziwu.
Trafne obserwacje, intrygująco zarysowane postaci, wartka akcja – to zalety.
Są też usterki: niedopracowane zdania zachwaszczone nadmiarem słów. Poczucie humoru w zaniku, cały czas tonacja dęta i nadęta.
Bohaterami są samotnicy z wyboru lub konieczności
Do tego małostkowe rozliczenia (m. in. pomstowanie na plastyczną awangardę) i autochwalba (jak to za „Solidarności” bywało…). Cały Huelle.„Opowieści…” są sagą nadmorską. Akcja rozgrywa się na Kaszubach, Żuławach, w okolicy Trójmiasta. Pejzaż niejako ewokujący samotność. W najnowszym zbiorze pisarz zajął się – nie po raz pierwszy w ponad 20-letniej karierze – dwiema stronami tego samego problemu: poczuciem wyobcowania i ksenofobią. Awers i rewers wszelkiego stadnego bytowania. Ten inny, obcy to odwieczny wątek w literackim repertuarze, od bajek poczynając, na filozoficznych rozprawach i reportażach kończąc (vide eseje Ryszarda Kapuścińskiego sprzed dwóch lat „Ten inny”). Taki ktoś zawsze w jakiś sposób zagraża wspólnocie, więc trzeba go separować lub się go pozbyć. I scenariusz dramatu gotowy.