Postać, o której – zdawałoby się – wiemy wszystko, wielokrotnie o niej czytaliśmy, obejrzeliśmy stosowne filmy: po cóż raz jeszcze przerabiać dzieje pochodzącego z Tracji niewolnika i gladiatora, który pokonał rzymskie legiony? A jednak pióro tego autora kreśli inny portret bohatera, ostrzejszy, zdecydowanie bardziej przypominający ludzi współczesnych, często zaskakujący.
Przede wszystkim poraża okrucieństwo przedstawianej epoki. Niby wiedzieliśmy o tym, co innego jednak przeczytać sugestywny opis zbrodni konsula Krassusa, który z sześciu tysięcy buntowników utworzył wzdłuż rzymskiej Via Appia sześciotysięczny rząd krzyży. Ale i buntownicy nie ustępują swoim ciemiężcom. Sympatia Gallo sytuuje się wprawdzie wyraźnie po stronie niewolników, ale ci – gdy tylko mają po temu okazję – wykazują się niesłychaną brutalnością. Spartakus obiecuje co prawda zwyciężonemu pretorowi, że tylko przeżyje to, co kazał innym przeżywać, ale oznacza to m.in. obdzieranie ze skóry, rwanie na kawałki i przerzucanie się w powietrzu głową, tułowiem, członkami nieszczęśnika.
Fakt, że Rzym w swej potędze drżał ze strachu przed trackim wojownikiem, dezerterem ze swojej armii, był już sam w sobie zdumiewający. Rzymianie zmuszali przecież po kolei do posłuszeństwa wszystkie nacje: „Ani Numidzi, ani Grecy, ani Żydzi, ani Trakowie nie mogą pozostać wolni”. A tym, którzy zbyt długo stawiali opór, „odcinano uszy lub nos, odrąbywano ręce, wydłubywano oczy, aby każdy w Tracji i Grecji zrozumiał, jaki los spotyka buntowników”.
Historię buntu Spartakusa i stłumienia jego powstania opowiadają jakoby Grek Posejdonios, Żyd Jair i Trakijka Apolonia, wróżbitka i kapłanka Dionizosa. Apolonia, po naukach kapłana Koksa, sławiła moc boga, a ze znaków na niebie czy z trzasku płonącego ognia potrafiła przepowiadać przyszłość tym, którzy w świątyni radzili się wyroczni. Ale kapłan nauczył ją też „rozmaitych sztuczek, które są źródłem cielesnych rozkoszy”. Apolonia okazała się uczennicą pojętną aż nadto. Opisy jej miłosnych igraszek ze Spartakusem są wielce emocjonujące i, powiedziałbym, jak na najstarszego katolickiego wydawcę w Polsce, bardzo śmiałe. Naturalnie, proszę nie traktować tych słów jako donos; przeciwnie, cieszę się, pewnie podobnie jak większość czytelników, że krakowski edytor jak najdalszy jest od obskurantyzmu.
Bardzo ciekawe są też rozważania bohaterów powieści, ze Spartakusem włącznie, dotyczące istoty wolności. Jair z Judei tłumaczy bohaterowi z Tracji rodem: „Cóż znaczy być wolnym w świecie, który cały jest zniewolony? Wolność ma się w sobie, w duszy”.