Lwowska zadra

Antologia poetycka z fotografiami Bujaka

Aktualizacja: 19.06.2009 23:47 Publikacja: 19.06.2009 21:43

Jerzemu Janickiemu, zmarłemu dwa lata temu lwowiakowi, autorowi m.in. „Czkawki” i „Krakidałów” oraz licznych scenariuszy filmowych, w których obowiązkowo umieszczał postaci swoich pobratymców z Łyczakowa, dedykowana jest antologia lwowskiej poezji wydana przez jego przyjaciela Bogdana Szymonika, właściciela podkarpackiej oficyny Bosz.

Nie pierwsza to antologia wierszy o Lwowie i nie najobszerniejsza, ale bodaj najpiękniejsza. Sprawia to szata graficzna książki zaprojektowana przez Władysława Plutę i fotografia Adama Bujaka. Fotografie wydobywające całe piękno Wałów Hetmańskich, Teatru Wielkiego, parku Stryjskiego, kaplicy Boimów czy kościoła świętej Elżbiety – dziś, cóż począć – cerkwi św. Olgi.

Wyjątkowość Lwowa opiewali od stuleci autorzy związani z tym miastem, ale nie tylko oni... Tu zebrano wiersze ponad 30 twórców od, rzecz jasna, Sebastiana Klonowica i jego „Roxolanii” po współczesnych poetów, takich jak Mariusz Olbromski (znawca Kresów, dyrektor Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej) czy mieszkająca we Lwowie, pisząca po polsku Natalia Otko. Nie mogło zabraknąć w tej książce sercem pisanych wierszy Mariana Hemara, Andrzeja Chciuka, Feliksa Konarskiego. Są, oczywiście, Herbert i Wierzyński. I arcydzielny wiersz Adama Zagajewskiego „Jechać do Lwowa”, przebłysk, a raczej erupcja lwowskiego genius loci, u poety związanego z tym miastem urodzeniem w roku 1945, gdy nagle trzeba było „w pośpiechu pakować się, zawsze, codziennie i jechać bez tchu”.

I żyć dalej. Tylko jak? „Może się poza Lwowem jakiś świat rozrasta,/ Ale cóż mi po świecie, w którym nie ma Lwowa!...” – pisał jeszcze w 1929 r. obrońca Lwowa Jan Zahradnik. A Józef Relidzyński, stary legionista, żołnierz armii Andersa, na wieść o decyzjach podjętych przez sprzymierzonych (!) i „klepniętych” w Poczdamie, pytał: „Więc mamy się wynosić.../ Tak po sześciu wiekach/ Ślubu z tym drogim miastem, które zawsze wiernie/ Dzieliło z Matką – Polską i róże i ciernie,/ Na samą myśl o którym wilgną nam powieki”.

I pomyśleć, że ledwie 20 lat wcześniej Kornel Makuszyński mógł się zachwycać: „O, jakżeś cudne jest w tym złotym słońcu, najdroższe miasto moje! Miasto Polską obłąkane!...”.

Wartość samą w sobie stanowi krótki esej „Drzazga” wprowadzający w klimat tego tomu. Autorem szkicu jest kolejny lwowianin Janusz Majewski, znakomity reżyser filmowy, od pewnego czasu dzielnie poczynający sobie także na niwie literackiej.

„Drzazgą” wzbił się na wyżyny, opowiedział bowiem nie tylko o miłości do rodzinnego miasta, ale i o swoich winach względem niego. „Całą młodość wyśmiewaliśmy się z siostrą – pisze Majewski – z tęsknoty naszych Rodziców za utraconym majątkiem, przedmiotami, pamiątkami, grobami i wspomnieniami, za utraconym miastem. Nostalgiczne opowieści o jego niezwykłej aurze nas nudziły i wywoływały wzruszenie ramion, lwowski akcent nas śmieszył, cytaty z »Wesołej lwowskiej fali« nie, natomiast lwowski bałak żenował. Indoktrynowani przez propagandzistów nowego, wspaniałego świata sprawiedliwości społecznej, utożsamialiśmy Lwów naszych Rodziców ze wstecznictwem, mieszczaństwem i czarną reakcją. Dziwiliśmy się, że nie chcą pojechać tam z wycieczką, kiedy już było można. Rysowaliśmy sobie kółka na czole, kiedy mówili, że mogą tam wrócić tylko na stałe”.

I dopiero w połowie lat 80. za sprawą trochę przypadkowego koncertu lwowskich tańców i piosenek nastąpiło za jednym zamachem: przełamanie, zrozumienie, wzruszenie i olśnienie. Odtąd zanurzył się autor „Drzazgi” w świecie wspomnień i ma tę nadzieję, że dawne winy zostały mu wybaczone.

Co do tego po tym pięknym tekście nie można mieć wątpliwości, ale – zdaje mi się – miastu, które semper fidelis, jesteśmy wszyscy coś winni i w każdym z nas – niezależnie, czy bezpośrednio związanym ze Lwowem czy nie – tkwi jakaś zadra. Coś przegapiliśmy, czegoś zaniechaliśmy. A przecież... „Lwów jest wszędzie”.

[i]„Moje serce zostało we Lwowie... Antologia poezji lwowskiej”. Fotografie Adam Bujak. Wydawnictwo Bosz, Olszanica 2009[/i]

Jerzemu Janickiemu, zmarłemu dwa lata temu lwowiakowi, autorowi m.in. „Czkawki” i „Krakidałów” oraz licznych scenariuszy filmowych, w których obowiązkowo umieszczał postaci swoich pobratymców z Łyczakowa, dedykowana jest antologia lwowskiej poezji wydana przez jego przyjaciela Bogdana Szymonika, właściciela podkarpackiej oficyny Bosz.

Nie pierwsza to antologia wierszy o Lwowie i nie najobszerniejsza, ale bodaj najpiękniejsza. Sprawia to szata graficzna książki zaprojektowana przez Władysława Plutę i fotografia Adama Bujaka. Fotografie wydobywające całe piękno Wałów Hetmańskich, Teatru Wielkiego, parku Stryjskiego, kaplicy Boimów czy kościoła świętej Elżbiety – dziś, cóż począć – cerkwi św. Olgi.

Pozostało 84% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski