Reklama
Rozwiń

O malowaniu wierszem

Na kanwie korespondencji Tadeusza Różewicza z Zofią i Jerzym Nowosielskimi, Krystyna Czerni stworzyła opowieść o utracie wiary i religijnych poszukiwaniach poety

Publikacja: 25.11.2009 23:58

Tadeusz Różewicz

Tadeusz Różewicz

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

„Kochałem, kocham, i będę zawsze kochał malarzy” - wyznał Tadeusz Różewicz. Z wykształcenia jest historykiem sztuki, ale zawsze podkreślał, że ważniejsze od studiów były tysiące godzin spędzone z artystami w ich pracowniach oraz w światowych galeriach.

Przyjaźń z Jerzym Nowosielskim datuje się od 1945 r, a najważniejszy temat rozmów z twórcą ikon stanowi problematyka religijna. Właśnie jej, w dużej części, poświęcony jest wywiad, jakiego poeta udzielił Krystynie Czerni, wybór wierszy, a także zapis dyskusji obu bohaterów „Korespondencji”.

[srodtytul]Problem z dogmatami[/srodtytul]

W młodości Różewicz pragnął zrozumieć dogmat o Trójcy Świętej i został za to wyrzucony z Sodalicji Mariańskiej. Do dziś nie potrafi uwierzyć w dogmaty. „Bo nie mogę. Nie rozumiem”.

Rozstanie z Kościołem i rozbrat z Bogiem przypieczętowała wojna. Szczęśliwy czuł się tylko wtedy, gdy spacerował polną drogą albo obcował z malarstwem. Sztuka miała zastąpić religię. „Zapisałem się na historię sztuki, żeby odbudować gotycką świątynię. Żeby cegła po cegle wznieść w sobie ten kościół. Żeby element po elemencie zrekonstruować człowieka”, wyznaje.

Od średniowiecza bliższy był mu jednak antyk i renesans, a od Platona - Lukrecjusz. Mimo to godzinami przebywał w gotyckich i barokowych świątyniach. O podziwie dla sakralnej sztuki przyjaciela i swojej bezradności pisał:

„rano myślałem o tobie/Jurku/jak pokrywasz świętymi postaciami/mury kaplic kościołów cerkwi/a ja na piasku piszę/wiersze/freski na ścianach powietrza/moje kolory mogą usłyszeć/niewidomi/przełożyli na alfabet braila”.

Poeta przez wiele lat marzył o namalowaniu obrazu. Prosił Nowosielskiego o deseczki i tekturki. Stworzył kilka abstrakcji i pejzaży na hubach. Pisząc, dba o wizualną formę poezji. Jest częścią jego poetyckiej wypowiedzi. Dlatego publikuje brudnopisy wierszy i rysunki stworzone na ich marginesach. „Wszystko, co napisałem było pisane ręką. W tym byłem bliski malarzowi czy rzeźbiarzowi”.

[srodtytul] O „Tryptyku rzymskim”[/srodtytul]

Nowosielski nie starał się nawracać Różewicza, ale w sprawach wiary był zasadniczy. Zerwał umowę na ilustrację „Białego małżeństwa”. Oburzył się tym, że pisarz przedstawił świętego Mikołaja, najważniejszego w prawosławiu, jako dziadka zaglądającego pod kołderki dojrzewającym dziewczętom. Różewicz tłumaczy, że sztukę, którą pomyślał jako projekcję seksualnych marzeń i koszmarów, zrozumiano dosłownie. Krytykę dramatu, jakiej dokonał sam Prymas Wyszyński, uważa za nieporozumienie. Podejrzewał intrygę „życzliwych” kolegów po piórze.

Krystynie Czerni udało się namówić poetę na skomentowanie poezji Karola Wojtyły, która w Polsce, z jednej strony, wywołuje zachwyt, z drugiej zaś... znaczące milczenie lub ironiczne uśmiechy. Wypowiedź Różewicza o twórczości Wojtyły jest natury religijnej. „Do niego mówi strumień, a ja zawsze mówiłem, że do strumienia ja mówię, i na tym się kończy. Strumień ani do mnie nie mówi, ani go to nie obchodzi, że ja nad nim stoję, ani, że myślę skąd wypływa”. To wyznanie braku wiary w świat rozumiany jako dzieło Boże.

Ton „Tryptyku rzymskiego” jest dla autora „Do piachu” za łagodny i nie robi na nim takiego wrażenie jak „Ziemia jałowa” Eliota. Nowosielski nie miał okazji skomentować tej opinii, jednak w bezpośredniej rozmowie zarzuca przyjacielowi zbytnią fascynację dziełem Francisa Bacona. A uważał je za manifest ludzkiego zła, wobec którego nawet Bóg jest bezbronny.

[srodtytul]W sprawie PRL[/srodtytul]

Różewicz pisze o tym, jak słucha przez radio swarów w parlamencie niepodległej już Polski. Rozczarowany nową rzeczywistością stworzył „Kartotekę rozrzuconą”, pamflet na naszą demokrację. Jednak bezpośrednich politycznych deklaracji unikał. W książce mówi: „Trzeba zlikwidować demokrację. To najgłupsza forma rządów, zawsze mówiłem, że tylko monarchia absolutna oświecona ma sens”. Ironizując, dodaje, że polscy monarchiści proponowali mu tytuł księcia.

W minionej epoce przedstawiał siebie jako „Tadeusz Różewicz, lirnik wioskowy (...) usługi literackie dla ludności PRL”. Teraz komentuje próby rozliczenia z socjalistyczną Polską: „Gówniarze, co teraz doszli do władzy, zarzucają nam, że nasze pokolenie robiło kariery za czasów »kultu jednostki«. A myśmy się cieszyli, że możemy iść do teatru i w ogóle bilet kupić! Wszystko było problemem, wszystko: marynarka, spodnie, wyżywienie po prostu”.

[srodtytul]Święta w hotelu[/srodtytul]

Remedium na szarości PRL stały się wielotygodniowe podróże zagraniczne. Podpisywał się wtedy pod tekstami „Wasz Marco Polo”. Chciał jechać w świat z zespołem Tadeusza Kantora. Bardzo się lubili. Jednak założyciel Cricot 2 bał się, że zostanie złośliwie opisany przez poetę.

Różewicz bez przerwy pielgrzymował do arcydzieł malarstwa. „Ostatnią wieczerzę” pobiegł zobaczyć prosto z mediolańskiego dworca, pomimo bąbli na stopach („co znaczy miłość...sztuki). Z Monachium pisze: „Drogi Jerzy, obijam się po świecie.(...) od kilku tygodni, można powiedzieć, karmię się obrazami (do tego muszę czasem coś wypić, bo inaczej bym nie strawił — w ciągu 3 tygodni obejrzałem chyba 20 tysięcy obrazów — a może 30 tysięcy?)”.

Przebywa poza domem także w Boże Narodzenie. Kartka z 23 grudnia 1975: „Jestem w Waszyngtonie i tu spędzę święta (...). Jestem smutny”. I kolejna pocztówka: „Wczoraj wykupiłem bilet lotniczy do Warszawy, ale dziś po przebudzeniu ogarnął mnie taki smutek, że nie byłem zdolny wyjść z domu (z walizką), poszedłem więc do LOT-u i bilet oddałem. Skąd taki smutek. Czy to nie jest smutek zwierzęcia (człowieka niewierzącego). Smutek przejścia z istoty ludzkiej w istotę zwierzęcą...”.

Jednak religijne zagubienie nie tłumaczy wszystkich problemów. Podróże nie były chyba wyłącznie podyktowane chęcią zwiedzania muzeów i spotykania się z czytelnikami. Na pytanie przyjaciela, co słychać w domu, odpisuje że nie jest mu łatwo odpowiadać na takie pytania.

Część korespondencji nie została przez poetę autoryzowana również ze względu na problemy Nowosielskiego z „napojami podniecającymi”. Szydzi ze współczesnych biografów: dla nich najważniejsze w życiu Utrilla jest to, że pił! Krytykuje współczesne gwiazdy goniące za tanią sensacją, w tym Madonnę — za to że zaprosiła Ojca Świętego na rzymski koncert, podczas którego śpiewała ukrzyżowana. „Nie wszystko jest na sprzedaż”, mówi dobitnie.

[ramka][i]Tadeusz Różewicz, Zofia i Jerzy Nowosielscy. Korespondencja[/i]

Opracowała Krystyna Czerni

[i]Wydawnictwo Literackie, 2009[/i][/ramka]

„Kochałem, kocham, i będę zawsze kochał malarzy” - wyznał Tadeusz Różewicz. Z wykształcenia jest historykiem sztuki, ale zawsze podkreślał, że ważniejsze od studiów były tysiące godzin spędzone z artystami w ich pracowniach oraz w światowych galeriach.

Przyjaźń z Jerzym Nowosielskim datuje się od 1945 r, a najważniejszy temat rozmów z twórcą ikon stanowi problematyka religijna. Właśnie jej, w dużej części, poświęcony jest wywiad, jakiego poeta udzielił Krystynie Czerni, wybór wierszy, a także zapis dyskusji obu bohaterów „Korespondencji”.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Literatura
„Czarodziej śmierci” – nowy kryminał Katarzyny Bondy jak „Breaking Bad” po polsku
Literatura
Jakub Małecki ujawnia szczegóły nowej powieści – „Fabuła wynika z intymności”
Literatura
Ernest Hemingway zabawny i dowcipny. Jest nowy przekład
Literatura
Zwycięzcy 18. Nagrody Literackiej Warszawy
Literatura
O tym jak redemptorysta pomógł Wydawnictwu Czarne, swoich i Andrzeja Stasiuka książkach mówi Monika Sznajderman
Literatura
Elektryczna sonda Zimbardo na mózgu Williama Szekspira