Znakomita biografia opowiada o nim i jego filmach niezwykle barwnie. Anegdotycznie, a równocześnie z dokumentalną wiernością.
O Barei mówią Stanisław Tym, Jacek Fedorowicz, Andrzej Wajda, Janusz Morgenstern Jan Kobuszewski, Ewa Błaszczyk, przyjaciele, rodzina, współpracownicy. Książka przypomina także wypowiedzi samego reżysera:
– Mój pierwszy film był komedią, etiudy, które kręciłem w szkole też były komediami. Takie już mam usposobienie.... – tłumaczył Bareja swój upór zajmowania się gatunkiem, którego publiczność oczekiwała, ale oficjalnie uchodził za „pośledni”.
Cenzorzy, dyspozycyjni dziennikarze i „życzliwi” koledzy po fachu nie ułatwiali mu życia. Już etiuda dyplomowa Stanisławowi Barei „Gorejąca czapka”, ostra społeczna satyra – opowiadająca o skorumpowanym kierownictwie spółdzielni spożywców i przedstawicielach władzy zamieszanych w aferę – nie spodobała się władzom łódzkiej Filmówki. W latach 50. obowiązywał socrealizm i ideologiczne zaangażowanie, więc Bareja na zaliczenie dyplomu musiał czekać szesnaście lat.
Potem, w latach 60., krytycy ukuli złośliwy termin „bareizm" na oznaczenie komercji i złego smaku. Paradoksalnie z czasem określenie to nabrało zabarwienia pozytywnego.