Lepiej się nie urodzić

Pisarka Vedrana Rudan mówi "Rz" o silnych kobietach, niewolnictwie w rodzinie i wyprzedanej Chorwacji

Aktualizacja: 27.05.2010 19:48 Publikacja: 26.05.2010 19:51

Pisarka Vedrana Rudan, autorka "Murzynów we Florencji"

Pisarka Vedrana Rudan, autorka "Murzynów we Florencji"

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

[b]Rz:[/b] Z pani nowej książki wynika, że najgorsze, co się może człowiekowi przydarzyć, to rodzina.

[b]Vedrana Rudan:[/b] Rodzina jest przede wszystkim fabryką zła. W pełnym składzie pojawia się wyłącznie na rozprawach spadkowych. Kłopot w tym, że do tak bolesnej prawdy ludziom trudno się przyznać. Na pewno istnieją też szczęśliwe rodziny, ale ja ich nie spotykam.

[b] Skoro rodzina produkuje wyłącznie zło, dlaczego jest trwała? [/b]

Na pewno nie funkcjonuje tak, jak nam to sprzedają filmy hollywoodzkie. Rodzina to dzieci, kredyty i choroby, za które trzeba płacić. A żeby płacić, trzeba pracować. Praca oznacza uzależnienie. Dzięki opowieściom o rodzinnym szczęściu państwo i Kościół mogą rządzić, a kapitalizm skutecznie kontroluje ludzi.

[b] Rodzina jest starsza niż Kościół i kapitalizm. [/b]

Wolny jest tylko ten, kto żyje sam. Od chwili, w której zakładamy rodzinę, jesteśmy związani – można nas zranić, skrzywdzić, poniżyć.

[b] Dlaczego więc ludzie żyją razem? Nie dlatego, że tego chcą?[/b]

Wolny wybór to mit. 95 procent ludzi na kuli ziemskiej nie ma prawa do swobodnych decyzji.

$>

[b] Jak pani to obliczyła? [/b]

Pozostałe 5 procent stanowią międzynarodowe korporacje dysponujące ogromnymi pieniędzmi. To one rządzą. W swojej pierwszej książce "Ucho, gardło, nóż" napisałam: "Pięć coca-coli jebie cały świat". Głównie dzięki temu, że ludzie mają silną potrzebę upodabniania się do innych, tzw. normalnych. Ostatnio zwróciłam uwagę, że na świecie toczy się zmasowana kampania promująca śluby. Musi taka być, bo kobiety coraz wyraźniej odrzucają rodzinę jako sposób na życie.

[b] Myśli pani, że akceptacja wolnych związków, bezdzietności, homoseksualizmu jest oznaką lepszych i zdrowszych relacji?[/b]

Hasła o rozpadzie rodziny czy parady homoseksualistów to manipulacja, która ma odwrócić naszą uwagę od tego, że żyjemy w niewolniczym systemie i że jedna wypłata dzieli nas od bankructwa.

[b]Ale pani dwukrotnie wyszła za mąż, ma córkę i synów. Czuje się pani pozbawioną wyboru ofiarą manipulacji? [/b]

Oczywiście. Tyle że jestem nią w mniejszym stopniu niż dzieci. Zbliżam się do śmierci i to mnie odpręża. Niestety, one mają przed sobą wieloletnie cierpienie.

[b] Czy pani radykalne tezy ktoś traktuje poważnie? [/b]

Nie jestem radykalna. Moje poglądy są powszechne. Moje opowiadania stoją w amerykańskich bibliotekach. Moje książki tłumaczone są na wiele języków i adaptowane w teatrach. W czteromilionowej Chorwacji rozeszły się w ponad 100 tys. egzemplarzy. Ale władze uznały, że lepiej będzie, jeśli zniknę z życia publicznego – telewizje mnie nie zapraszają, nie mogę znaleźć pracy w gazecie. Piszę książki i blog.

[b]To, co pani mówi i pisze, jest diagnozą wszechobecnego i nieusuwalnego zła. Może jednak istnieje inny scenariusz? [/b]

Przykro mi, że trafiła pani właśnie na mnie – osobę, która nie może powiedzieć o świecie niczego dobrego. Świadomość, że zło jest wszędzie, to warunek, dzięki któremu można znaleźć odrobinę radości.

[b] Co panią cieszy? [/b]

Kot, mąż, który mnie kocha, dzieci i wnuczka. I nadzieja, że uda się zarobić dość, by spłacić kredyty.

[b] W "Murzynach we Florencji" dała pani głos czterem pokoleniom Chorwatów. Powstało drzewo genealogiczne – przerysowane, może nawet karykaturalne.[/b]

Ten opis nie jest karykaturalny, tylko dokumentalny.

[b]Pisze pani o staruszce, która sprzedała grób swej matki, by zdobyć pieniądze. To fakt? [/b]

Zrobiła to moja matka, kiedy ja i mąż zostaliśmy bez pracy. Dziś starzy ludzie w Chorwacji mają żyjące w ubóstwie dzieci i bardzo surowe państwo, które po 40 latach pracy oferuje im 100 euro emerytury. Grzebią w śmietnikach, zbierają plastikowe butelki.

[b]Jest jakiś kraj, gdzie na starość dobrze się żyje?[/b]

W Europie idealnym miejscem dla starych ludzi są cmentarze.

[b]Powojenna Chorwacja z pani książek to gigantyczne rozczarowanie: nie ma rozliczenia wojennych win, nie poprawia się sytuacja kobiet. Tkwicie w martwym punkcie? [/b]

Nie, zmieniamy się na gorsze. Jest więcej ludzi bez pracy, do lekarza trudniej się dostać, szkoły są w katastrofalnym stanie, a podatki rosną.Całe wybrzeże – hotele, kurorty zostały wyprzedane obcokrajowcom. Tak naprawdę Chorwacja jako państwo nie istnieje.

[b]I co? Nikt się nie sprzeciwia? [/b]

Niewolnicy nie wzniecają rewolucji, walczą o przetrwanie. A opozycji nie ma. Najdobitniej pisze pani o niewolnictwie kobiet: żyją po to, by obsługiwać mężczyzn.

[b]Ale są od nich wytrwalsze i silniejsze. To kto naprawdę dyktuje warunki?[/b]

Byłam w wielu krajach – jedynym, w którym mężczyźni nie są kobietom niezbędni, jest Polska. Jadałam tu kolacje, na które nie zaproszono ani jednego mężczyzny. W Chorwacji to nie do pomyślenia. Polki są dobrymi aktorkami – grają kruche, a w rzeczywistości są silne. U nas też kobiety są mocniejsze od mężczyzn. Nie mają wyboru. Mogą albo zdychać, albo chwytać się jakiejkolwiek roboty. Ale nie chcę, by z tej rozmowy wynikało, że książka jest tylko smutkiem i żałością, bo wtedy nikt jej nie kupi. Są też zabawne elementy!

[b]Najdowcipniej wypowiadają się dwa płody – nienarodzone bliźnięta dyskutujące w łonie matki. Skąd taki pomysł? [/b]

Myślę, że tylko nienarodzeni zachowują własny głos i stanowisko. Gdy przychodzą na świat, tracą go, cichną.

[b]O ile się urodzą, bo w pani książce grozi im aborcja. Pisze pani o niej, jakby wcale nie była gorsza niż życie. [/b]

Wierzę, że lepiej się nie narodzić. Tylko kiedy patrzę na moją siedmiomiesięczną wnuczkę, przychodzi mi do głowy, że warto. Choćby po to, by uszczęśliwić babcię.

[b]Wszystkie książki napisała pani językiem mówionym. W epoce blogów tylko taka narracja brzmi aktualnie? [/b]

Nie jestem teoretykiem literatury. Piszę, jak mogę. To nie wybór, to ja. Znam tylko język wzięty z życia, z ulicy.

[b]A co z literaturą piękną? [/b]

Ma pani na myśli "Quo vadis" i resztę? Czytam ją, ale uważam, że należy do przeszłości. Minęło malarstwo Rubensa i muzyka Mozarta, a nowa twórczość jest równie wartościowa. Jestem pisarką XXI wieku.

[i]rozmawiała Paulina Wilk[/i]

[ramka]

[b] Vedrana Rudan

chorwacka pisarka i publicystka [/b]

Urodziła się w Opatiji (Chorwacja). Z wykształcenia jest nauczycielką. Przez 30 lat pracowała jako dziennikarka prasowa i radiowa. Była pierwszym dziennikarzem, którego zwolniono, gdy do władzy doszedł Franjo Tudjman.W Polsce ukazały się dotychczas dwie jej książki: "Ucho, gardło, nóż" (zaadaptowana przez Krystynę Jandę jako monodram w teatrze Polonia) i "Miłość od ostatniego spojrzenia". Już po wojnie pisała felietony do najważniejszego chorwackiego tygodnika "Nacional". Teraz prowadzi blog [link=http://www.rudan.info]www.rudan.info[/link][/ramka]

[b]Rz:[/b] Z pani nowej książki wynika, że najgorsze, co się może człowiekowi przydarzyć, to rodzina.

[b]Vedrana Rudan:[/b] Rodzina jest przede wszystkim fabryką zła. W pełnym składzie pojawia się wyłącznie na rozprawach spadkowych. Kłopot w tym, że do tak bolesnej prawdy ludziom trudno się przyznać. Na pewno istnieją też szczęśliwe rodziny, ale ja ich nie spotykam.

Pozostało 94% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski