H. jest wziętym portrecistą. Jednak mierzi go to zajęcie, zdaje sobie sprawę z miernoty swych dokonań. Któregoś dnia odkłada pędzle, by sięgnąć po pióro.
[wyimek][link=http://empik.rp.pl/szukaj/produkt?author=Jose+Saramago&start=1&catalogType=all&searchCategory=all]Zobacz na Empik.rp.pl[/link][/wyimek]
I zaczyna fascynujący monolog z samym sobą. Pełen dygresji, wtrętów, odniesień. Nie jest to jednak bezładny strumień świadomości. Raczej autopsychoanaliza. Momentami przeobrażająca się w katorżniczą wiwisekcję, to znów w psychodramę z udziałem grona przyjaciół oraz kochanki, z którą malarza łączy wyłącznie seks. Nudny, rutynowy, w końcu szczęśliwie przerwany.
W swej drugiej książce portugalski noblista przemycił też mnóstwo osobistych doświadczeń. H. to alter ego pisarza. Forma aktywności nie ma znaczenia. Ważny jest proces samodoskonalenia.
Nie byłoby powodu darzyć sympatią tego H., przeciętnego pacykarza, portrecisty reżimowych bonzów (pamiętajcie – pierwsza połowa lat 70. XX wieku, dyktatura Salazara), gdyby… on sam nie doszedł do wniosku: jestem zerem.