Ta książka, gdybym ją Państwu beznamiętnie streścił, powinna oburzać. A w każdym nie powinna budzić aż tak pogodnego uśmiechu. Przecież dusimy wstydliwie chichot po usłyszeniu skądinąd zabawnego kawału przedstawiającego upokarzającą bliźniego sytuację.
Dostajemy do ręki opowieść o dorastaniu młodzieńca zogniskowaną wokół małomiasteczkowego burdelu, w którym co dwa tygodnie następuje rotacja sześciu kobiet „obracanych” przez nieokreśloną bliżej sieć handlu żywym towarem. Autor nie pozostawia złudzeń co do sensu ich pracy ani nie bawi się w socjologiczne czy psychoanalityczne wybiegi łagodzące wymowę faktów: panienki to przedmiot rozładowania chuci miejscowych obywateli.
Podstawowa pozycja w cenniku – „usługa prosta” - jest niczym innym jak przeciętnym w formie zaspokojeniem najzwyczajniejszej potrzeby, a wszelkie inne warianty (podlegające, jak głosi tablica, pertraktacjom cenowym z „panią”) to miłe urozmaicenie pejzażu ludzkich osobliwości, które czynią miasteczkową społeczność apetycznym tematem dla plotek, moralitetów i rzewnych wspominek.
Nie ma też wątpliwości, że chodzi o niewolę i wyzysk. Co prawda prostytutki pozostają na codzień pod surową, ale empatyczną kuratelą burdelmamy, ale to mężczyźni czerpią korzyść z ich zniewolenia. Każdy z okazów tej kategorii towarowej ma swoją cenę, pada ona na kartach książki zresztą w sytuacji, gdy miejscowy młodzieniec zakochany w jednej z dziewczyn postanawia mieć ją tylko dla siebie. Dla właściciela interesu to kwestia zapłacenia okrągłej sumki, nikomu nie przychodzi do głowy, że jest ponoć wiek XX, mamy środek Europy, a więc każdemu przysługuje wolność osobista.
Opowieść Camilleriego, rozgrywająca się na Sycylii w przeddzień i tuż po inwazji Amerykanów w 1943 r., mogłaby też burzyć spokój prawowitych sumień kompletnym ignorowaniem faktu, że chodziło ponoć o starcie sił dobra ze złem. Dla młodocianych bohaterów urzędnicy faszystowskiego reżimu są po prostu władcami, którym wszystko wolno (i jest oczywiste, że partyjny powiatowy boss jest tym, który inauguruje burdel po remoncie, a jako że ma, wedle stugębnej plotki, trzy jądra, toteż i jego potrzeby są nieprzeciętne). Hierarchiczna władza jak zwykle u Camilleriego jest zjawiskiem jednocześnie koniecznym dla boskiego porządku świata, jak i nieszczęsnym, zepsutym, od którego lepiej trzymać się z daleka.