Reporter w kraju Czerwonych Khmerów

Peter Fröberg Idling, autor „Uśmiechu Pol Pota”, mówi „Rz”, dlaczego ludzie wciąż wierzą w rewolucję

Aktualizacja: 30.11.2010 16:11 Publikacja: 30.11.2010 00:55

Peter Fröberg Idling (ur. 1972) pracuje obecnie nad powieścią, w której pokaże Kambodżę z lat 50. XX

Peter Fröberg Idling (ur. 1972) pracuje obecnie nad powieścią, w której pokaże Kambodżę z lat 50. XX wieku. Był to czas, gdy kraj mógł wejść na drogę demokracji i uniknąć krwawego przewrotu

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch Danuta Matloch

Świetny reportaż szwedzkiego pisarza opowiada o upadku tysiącletniego królestwa Kambodży. Władzę w państwie przejęli Czerwoni Khmerzy. Po zdobyciu Phnom Penh przystąpili do realizacji upiornego planu swego przywódcy Pol Pota. Twierdził on, że współczesny model cywilizacji jest nie do przyjęcia i trzeba wszystko zacząć od początku.

– Historia, która rozegrała się w połowie lat 70., została w znacznej mierze zapomniana, a to, co trwa w naszej pamięci, sprowadza się do kilku stereotypów – mówi Peter Fröberg Idling. – W Szwecji wiemy tylko, że Pol Pot mieści się w ścisłej czołówce największych zbrodniarzy XX wieku. Zapomnieliśmy nawet o amerykańskim zaangażowaniu w konflikt. A przecież chodzi o jedną z największych zbrodni wojennych tamtego stulecia.

[srodtytul]Wszystko, co się rusza[/srodtytul]

Lotnictwo armii USA bombardowało Kambodżę, bo na jej terenie miał swoje bazy Wietkong. Tyle że wiara w skuteczność takich działań w zwalczaniu partyzantki to utopia, czego dowiodły wcześniej przykłady Wietnamu Północnego i Laosu.

W książce Fröberg Idling przytoczył dialog między późniejszym laureatem Pokojowej Nagrody Nobla Henrym Kissingerem a generałem Aleksandrem Haigiem. Kissinger przekazuje polecenie prezydenta Nixona: „On chce zmasowanego ataku powietrznego na Kambodżę. Nie toleruje żadnych ale. To jest rozkaz, ma być po prostu wykonany. Anything that flies, on anything that moves. Rozumiesz?”. Haig rechoce.

Na Kambodżę spadło półtora raza tyle bomb, ile alianci zrzucili podczas drugiej wojny światowej, wliczając w to bomby atomowe w Hiroszimie i Nagasaki.

Ale Peter Fröberg Idling miał też osobiste powody, by napisać „Uśmiech Pol Pota”. Jego pierwsze wspomnienia dotyczą demonstracji poparcia dla Kambodży i Wietnamu. Obserwował ją z dziecięcego wózeczka. Słyszał tłum skandujący: „Kissinger! Mor! Der! Ca!” oraz „USA wynocha, dla nas to radocha”.

Podczas zbierania materiałów spotkał się z byłymi przywódcami Czerwonych Khmerów.

– To uprzejmi starsi panowie, mówiący perfekt po francusku – wyjaśnia. – Naprawdę trudno powiązać ich ze zbrodniami sprzed lat.

Komuniści wykorzystywali do swoich celów intelektualistów o lewicowych poglądach (Lenin nazywał ich „pożytecznymi idiotami”). Nie inaczej było w Demokratycznej Kampuczy (tak przemianowano kraj po przewrocie). Szwedzcy lewacy przyjeżdżali, patrzyli, a później pełni entuzjazmu wracali do domów. I głosili zwycięstwa rewolucji. Fröberg Idling postanowił ich odszukać. Czego się dowiedział?

– Że człowiek chce zrozumieć rzeczywistość, stworzyć idealne społeczeństwo. Jest w nas taka tęsknota. Wiemy też, jakie to trudne. I nagle pojawia się koncept rewolucji, która zdaje się odpowiedzią na wszystkie pytania. Tyle że każda rewolucja kończy się na polach śmierci.

Tak nazywano miejsca, gdzie Czerwoni Khmerzy rozprawiali się z wrogami. Swój pomysł na zbawienie świata zawarli w haśle: „Kto nie dość szybko posuwa się do przodu, tego zmiażdży koło historii”.

[srodtytul]Historia bierze zakręt[/srodtytul]

– Każdy z nas chciałby zostać zapamiętany – uważa reporter. – Boimy się, że o epoce, w której żyjemy, w podręcznikach historii znajdzie się zaledwie kilka zdań. Dziadkowie lewaków wspierających Czerwonych Khmerów mieli pierwszą wojnę światową, ich rodzice – drugą wojnę. A oni? Postanowili, że dla ich pokolenia najistotniejsza będzie rewolucja. Chcieli zostać cząstką ruchu, który odmieni bieg historii.

Niektórzy z lewackich działaczy przyznają, że stali po złej stronie, choć równocześnie dziwią się: „Naprawdę zginęło tam tylu ludzi?”. Inni twierdzą, że myśl była słuszna, zawiodła realizacja.

– Ale są i tacy, którzy sądzą, że Pol Pot dowiódłby słuszności swoich teorii, gdyby tylko utrzymał się przy władzy – twierdzi Fröberg Idling. – To teza artykułu, jaki po publikacji mojej książki ukazał się w jednej z największych szwedzkich gazet. W odpowiedzi doradziłem autorowi, aby nie głosił swych poglądów na ulicy w Kambodży. No, chyba że chciałby zostać rozszarpany przez tłum.

Przeglądając archiwa prasowe z czasu wojny w Wietnamie i Kambodży, Peter Fröberg Idling dostrzegł, że artykuły nie pozwalały zrozumieć istoty konfliktów.

– Obecnie sytuacja jest podobna. Każdego dnia czytam o Iraku czy Afganistanie, ale nie potrafię powiedzieć, co się tam naprawdę dzieje. Trudno o całościowy obraz.

„Uśmiech Pol Pota”, napisany chłodnym i klarownym stylem, kojarzy się z klasycznym dziełem literatury faktu – „Z zimną krwią” Trumana Capote’a.

Teraz pisarz pracuje nad pierwszą powieścią. Jej akcja rozgrywa się w Kambodży w latach 50. XX wieku.

– Był to czas, gdy sytuacja mogła się rozwinąć w dwóch kierunkach. Równie realna była perspektywa ludobójstwa, ale także demokracji i pokoju. Historia brała zakręt.

[ramka]

Peter Fröberg Idling

[b]Uśmiech Pol Pota[/b]

[i]przeł. Mariusz Kalinowski Czarne, Wołowiec 2010[/i][/ramka]

Świetny reportaż szwedzkiego pisarza opowiada o upadku tysiącletniego królestwa Kambodży. Władzę w państwie przejęli Czerwoni Khmerzy. Po zdobyciu Phnom Penh przystąpili do realizacji upiornego planu swego przywódcy Pol Pota. Twierdził on, że współczesny model cywilizacji jest nie do przyjęcia i trzeba wszystko zacząć od początku.

– Historia, która rozegrała się w połowie lat 70., została w znacznej mierze zapomniana, a to, co trwa w naszej pamięci, sprowadza się do kilku stereotypów – mówi Peter Fröberg Idling. – W Szwecji wiemy tylko, że Pol Pot mieści się w ścisłej czołówce największych zbrodniarzy XX wieku. Zapomnieliśmy nawet o amerykańskim zaangażowaniu w konflikt. A przecież chodzi o jedną z największych zbrodni wojennych tamtego stulecia.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Literatura
„James” zrobił karierę na świecie. W rzeczywistości zakatowaliby go na śmierć
Literatura
Silesius, czyli poetycka uczta we Wrocławiu. Gwiazdy to Ewa Lipska i Jacek Podsiadło
Literatura
Jakub Żulczyk z premierą „Kandydata”, Szczepan Twardoch z „Nullem”, czyli nie tylko new adult
Literatura
Epitafium dla CK Monarchii: „Niegdysiejsze śniegi” Gregora von Rezzoriego
Literatura
Percival Everett „dopisał się” do książki Marka Twaina i zdobył Nagrodę Pullitzera