Zwierzenie skromno-nieskromne, bo to parafraza znanej skądinąd inskrypcji: „Ja, Albrecht Dürer z Norymbergi, namalowałem siebie trwałymi farbami mając 28 lat”. Czyżby grafik porównywał się do geniusza renesansu? Stworzenie świata kreską
Zanim Crumb, rocznik 1943, pochylił się nad Słowem Bożym, miał niejedno na sumieniu. Przez ponad 40 lat świntuszył, ile wlezie. Co gorsza, gorszył maluczkich. Publikował w undergrundowych periodykach przygody jemu podobnych obyczajowych anarchistów. Najpopularniejsze jego postaci, to lubieżny Kot Fritz i nie mniej chutliwy Pan Naturalny, obydwaj „urodzeni” pod koniec lat 60. ubiegłego wieku. Należeli do epoki wyzwolonego seksu i młodzieżowej kontrkultury. Zdaje się, że dotychczasowe dokonania Crumba nijak nie łączą się z Księgą Rodzaju.
Ale tak nieraz bywa – cynik, prześmiewca i bezbożnik przeżywa nagle duchowy wstrząs. Coś takiego musiało dotknąć Roberta Crumba, skoro przełożył Stary Testament na obrazkową mowę z całą stosowną do tematu powagą. Najpierw interpretuje graficznie siedmiodniowy proces tworzenia świata przez brodatego Boga o przystojnym obliczu (odważne! zarazem anachroniczne). Potem losy Adama, Ewy i ich potomstwa, aż do śmierci Józefa. Pięćdziesiąt rozdziałów, półtora tysiąca kadrów, rzetelnie przytoczone teksty. Żadnych wygłupów, zero zmyślonych dialogów uwspółcześniających oryginalny tekst. Jak długo ślęczał nad materiałem źródłowym? Nie zdradza. Ujawnia tylko, że zakończył dzieło w styczniu 2009 roku.
[srodtytul]W biblijnym łóżku [/srodtytul]
Rysunki odrobione po bożemu, realistycznie, z dbałością o historyczną prawdą. Kreska gęsta, czasem aż za bardzo drobiazgowa. Stylistyka przywodzi na myśl XIX-wieczne ilustracje. Narracja powolna, przyswajalna nawet dla mniej błyskotliwych odbiorców. Sposób komponowania plansz – także tradycyjny. Obok scen tłumnych, z udziałem licznych statystów – zbliżenia twarzy, z uwzględnieniem ekspresyjnej mimiki; to znów szerokie plany w plenerze bądź z makietami starożytnych miast.