Joaquin „Jack” Garcia ma metr dziewięćdziesiąt wzrostu i waży blisko 200 kilogramów. Taką wagą można by obdzielić dwóch wysportowanych agentów FBI, ale czy któryś z nich miałby podobne sukcesy?
Przez ćwierć wieku służby Garcia wsadził za kratki setki handlarzy narkotyków, skorumpowanych gliniarzy i sprzedajnych ławników. Ale jego największy sukces to przedostanie się do struktur La Cosa Nostry. Przedtem udało się to tylko jednemu stróżowi prawa – agentowi specjalnemu Josephowi Pistone szerzej znanemu jako Donnie Brasco.
Na początku lat 80. Pistone infiltrował rodzinę Bonnano, jeden z pięciu mafijnych klanów Nowego Jorku. 15 lat później Joaquin Garcia został członkiem grupy przestępczej Grega DePalmy, która podlegała innej z wielkich nowojorskich familii – Gambino. O tym opowiada we wspomnieniowej książce „Gangster” (premiera 24 lutego). Najciekawszy wątek dotyczy obyczajowości członków La Cosa Nostry. Garcia musiał ją poznać, by później chłopcy z ferajny wzięli go za swojego. Jak stworzyć „człowieka honoru” (bo tak mówią o sobie mafiosi)?