Jest to ironiczny antyporadnik, napisany nie przez zawodowego psychoterapeutę ale filozofa, adiunkta w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego, znanego z wypowiedzi w wielu mediach założyciela Centrum Praktyki Stoickiej.
Tomasz Mazur w swej książce jest podwójnym narratorem. Raz wciela się w fikcyjną postać Tony'ego Kysto, który żyje na biegunach uczuć. Albo w skrajnej depresji, albo w euforii, gdy jest zakochany. A zakochany był już niezliczoną ilość razy. Jednak wszystkie jego związki okazywały się fałszywymi grami i kończyły się fiaskiem. Mimo że atrakcyjne laski na niego wciąż lecą i zdobycie każdej przychodzi mu z łatwością Don Juana, finał jest zawsze taki sam. Totalna porażka, w której to on czuje się ofiarą.
Na dobrą sprawę Tony Kysto w każdej sferze życia ma poczucie braku sensu, marnotrawienia czasu albo stania w miejscu. Co z tego, że czyta, chodzi do kina, słucha muzyki, a nawet próbuje pisać powieści i filmowe scenariusze, kiedy uważa, że niczemu to nie służy, nie przekłada się na duchowy postęp ani radykalną odmianę jego życia. Nic z tego nie wynika. Bohater kręci się w kółko. Wszystkie zajęcia rzuca w połowie. Niczego nie finalizuje, gdyż nie jest w stanie w niczym wytrwać do końca.
Drugim narratorem książki jest sam autor, który komentuje postępowanie swego fikcyjnego bohatera, a przy okazji przewrotnie doradza nam, czytelnikom, co zrobić, jeśli postępujemy podobnie. Czyli - jak skutecznie pogrążyć się jeszcze bardziej.