Komiks nie jest częstym gościem w przestrzeniach muzealnych. Nie wszystkie komiksowe plansze pasują do białych ścian i oszklonych antyram. Szczególnie w dobie postępującej grafiki cyfrowej, gdzie w zasadzie często nie ma nawet szansy na pokazanie oryginalnych prac – wiele komiksów powstaje dziś na ekranach komputerów, więc do galerii jako ich nośniki mogłyby trafić co najwyżej twarde dyski. Grzegorz Rosiński komputera w pracy nie używa. Jeden z największych europejskich twórców komiksu, polski artysta, grafik, ilustrator tworzy w sposób klasyczny. Potrzebne mu są takie narzędzia, jak piórka czy różnej grubości pędzle, ale też na przykład ułamane patyki czy jego własna ręka.
Komiks na przekór
Warsztatu uczył się najpierw w warszawskim liceum plastycznym, potem na warszawskiej ASP, robiąc w 1966 r. dyplom w pracowni Jana Marcina Szancera, gdzie asystentem był Janusz Stanny. Ale myli się ten, kto myśli, że Rosiński zgłębiał w szkole, a potem na uczelni tajniki języka komiksu. Niestety historyjki obrazkowe nie cieszyły się w tamtym czasie popularnością w świecie artystycznym (o mały włos nie wyleciał przez nie ze szkoły). Był jednak urzeczony tym sposobem wyrazu – jako młody chłopak adaptował na komiksowe medium klasyczne powieści przygodowe i awanturnicze, jak chociażby „Wyspę Skarbów" Roberta Lewisa Stevensona. W ten sposób uczył się wcale nieprostego sposobu narracji łączącej obraz i słowo.
Po skończeniu studiów Rosiński na dobre zajął się pracą grafika. Spod jego ręki wychodziły rysunki satyryczne, ilustracje do książek i podręczników, okładki płyt czy karty pocztowe. Ale już w 1968 r. udało mu się na poważnie wrócić do komiksów i zostać ich etatowym twórcą. Najpierw dostał angaż jako jeden z rysowników serii o kapitanie Żbiku. Kilka lat później ilustrował „Pilota śmigłowca". W tym samym czasie powstały również m.in. trzy części „Legendarnej historii Polski", która była dla rysownika okazją do sprawdzenia się w zupełnie innej stylistyce, bez potrzeby realistycznego przedstawiania milicyjnych radiowozów czy wojskowych samolotów. Coraz bardziej ceniony twórca został kierownikiem artystycznym „Relaxu", magazynu poświęconego w całości komiksowi, gdzie również pojawiały się krótkie historie z jego rysunkami. Niestety naciski na publikowanie w periodyku „jedynie słusznych" w tamtym okresie treści zniechęciły artystę do kontynuowania tej przygody. Zresztą przed Rosińskim otworem stał już w tamtym momencie rynek franko-belgijski.
Thorgal i inne światy
Początkiem wielkiej kariery rysownika na Zachodzie był „Thorgal", projekt realizowany wspólnie z Jeanem Van Hamme'em, z wykształcenia ekonomistą, który zamiast pracować w korporacji, wolał spełniać się jako autor komiksów. W 1976 r. Rosiński podjął się pracy nad tytułem, który do dziś jest jedną ze sztandarowych serii europejskich. Celowo unikając jakichkolwiek skojarzeń politycznych, „Thorgal" został osadzony w bliżej nieokreślonym czasie, w realiach średniowiecza. Bohaterem został dzielny i prawy potomek ludzi przybyłych z gwiazd, wychowany wśród wikingów. W przygodowej serii najbardziej wyraziste okazały się relacje rodzinne, które przyciągnęły do „Thorgala" rzesze wiernych czytelników, usatysfakcjonowanych nie tylko oryginalnymi scenariuszami, łączącymi wątki heroic fantasy z domieszką science fiction, lecz również przepięknymi rysunkami polskiego rysownika, którego nazwisko nie było przecież dla Belgów i Francuzów wcale proste do wypowiedzenia. Rosiński doskonale wczuł się w opisane realia. Doskonaląc na przestrzeni lat swój warsztat, dojrzewając razem z bohaterami sagi, kreował wspólnie ze scenarzystą prawdziwe i poruszające perypetie rodziny, która walczy z przeciwnościami losu, starając się znaleźć dla siebie spokojne miejsce w świecie.
Ugruntowując swoją pozycję na rynku franko-belgijskim, Rosiński pracował dla dwóch dużych wydawnictw: Dupuis i Le Lombard. Obok wydawanego w odcinkach „Thorgala", dla tego drugiego w 1980 r. rozpoczął pracę nad „Yansem" (w oryginale „Hansem") pisanym przez uznanego scenarzystę André-Paula Duchateau. Wpisany w konwencję gatunku science fiction tytuł przybliżał świat, gdzie tytułowy bohater walczył z systemem podobnym totalitaryzmowi. To właśnie polityka była powodem, dla którego Rosiński zdecydował się opuścić ojczyznę. Kiedy w czasie stanu wojennego okazało się, że narysowane przez niego plansze kolejnych przygód Thorgala nie mają szansy trafić za zachodnią granicę, postanowił ratować swoją karierę. W 1982 r. wyjechał z Polski i został w Belgii, dokąd niedługo potem zabrał swoją rodzinę.