Grzegorz Górny
"Jednostki specjalne"
Aktualizacja: 29.07.2012 16:00 Publikacja: 29.07.2012 16:00
Foto: Fotorzepa, Rafał Guz Rafał Guz
Grzegorz Górny
"Jednostki specjalne"
Polwen 2012
Grzegorz Górny jest jednym z najważniejszych polskich publicystów katolickich. Założyciel „Frondy" od niemal 20 lat dowodzi w swoich tekstach, produkcjach filmowych czy książkach, że jest wyrazistym obrońcą wartości, które zbudowały zachodnią cywilizację. Tym razem wycofuje się z pierwszej linii frontu walki i oddaje głos wybitnym jednostkom, które swoim życiem oraz działalnością publiczną dowodzą, że chrystusowe przesłanie nie jest anachronizmem. „Jednostki specjalne" to zbiór wywiadów, jakie autor przeprowadził w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat na łamach różnych pism. Rozmówcami Górnego są duchowni, politycy, lekarze czy zwykli ludzie, których Jezus wyrwał z otchłani potępienia. Wszystkich łączy jedno: są żywym sprzeciwem wobec lewicowego „marszu przez instytucję", którego założeniem jest „przekucie dusz" współczesnego człowieka. Praca Górnego zawiera rozmowy z takimi tuzami intelektualnymi jak dzisiejszy papież, a wówczas kard. Joseph Ratzinger. Pokazuje ogromny dramat aborcji, która dosłownie masakruje fizycznie i psychicznie kobiety (wstrząsające świadectwo czołowej przedstawicielki lewackiego pokolenia '68 – Karin Struck – która do końca życia nie otrząsnęła się z traumy poaborcyjnej) czy dotyka problemu klonowania oraz kwestii bioetycznych, które – zwraca na to uwagę nawet liberał Francis Fukuyama – naznaczą nasze spory w następnych latach. Ja jednak chciałbym skupić się na innej części zbioru rozmów ze „specjalnymi jednostkami".
Jeden z ojców założycieli Unii Europejskiej Robert Schuman pisał, że europejska demokracja albo będzie chrześcijańska, albo nie będzie jej wcale. Dziś jego słowa brzmią jak „herezja" i każdy ważny unijny polityk głośno wypowiadający takie poglądy byłby obłożony fatwą poprawności politycznej. Europa odeszła od swoich chrześcijańskich korzeni nie tylko przez działania europejskiej lewicy, ale także przez skolonizowanie mentalne partii chadeckich, które w pewnym momencie zrezygnowały z obrony chrześcijańskich wartości. Niestety, działania szeroko pojętych chrześcijańskich demokratów nie są jedynie dowodem na to, że „sól czasami traci smak". Europejska prawica położyła wręcz podwaliny pod przyjście lewicowej rewolucji.
W końcu prawo aborcyjne we Włoszech liberalizowano podczas rządów chadecji, legalizację zaś związków gejowskich rozpoczęła hiszpańska prawica, która za wszelką cenę chciała odciąć się od dziedzictwa Franco.
Dzisiejszy front o duszę świata przebiega nie tylko na płaszczyźnie czysto politycznej
Dziś w marszach gejowskich w Polsce uczestniczą... brytyjscy konserwatywni politycy. W podobnym kierunku niebezpiecznie dryfuje niegdyś konserwatywna Platforma Obywatelska, która coraz wyraźniej sankcjonuje sprzeczne z chrześcijaństwem zmiany obyczajowe. Górny przedstawia jednak sylwetki trzech polityków, którzy nie porzucili w imię partykularnych politycznych interesów swoich chrześcijańskich wartości. Jeden z nich jest dziś potężnym premierem unijnego kraju, pozostali dwaj wpadli w polityczny niebyt, nie godząc się na łamanie zasad Chrystusa.
Nie będę rozwodził się dłużej nad rozmową Górnego z premierem Węgier Viktorem Orbánem. Jest oczywiście ciekawa z uwagi na to, że była przeprowadzona w czasie, gdy węgierski reformator był w opozycji, i pokazuje, że ostrzeliwany dziś przez międzynarodówkę lewicową polityk nie porzucił marzeń o budowaniu chrześcijańskiej cywilizacji życia. Obecna konstytucja Węgier jest tego najlepszym dowodem. Orbán różni się od pozostałych rozmówców publicysty.
Czy o sukcesie może bowiem mówić Marek Jurek, który w imię obrony życia nienarodzonego odszedł z Prawa i Sprawiedliwości? Jak potraktować samowyeliminowanie się z polityki byłego słowackiego ministra spraw wewnętrznych Władimira Palki, który podał się do dymisji w proteście przeciw temu, że premier jego rządu nie podpisał wynegocjowanego z Watykanem porozumienia o klauzuli sumienia? Znany słowacki premier Jan Čarnogurski mówił, że wielu chrześcijańskich polityków w Europie wpada w paradoks, chcąc z jednej strony zdobyć władzę, żeby realizować swoje idee, a z drugiej w celu zdobycia tej władzy idee te porzucając.
Zarówno Jurek, jak i Palko poszli inną drogą. Lider Prawicy Rzeczypospolitej w proteście przeciwko rezygnacji jego partii z lepszej ochrony życia nienarodzonego odszedł ze stanowiska marszałka Sejmu i założył partię, która nie zdobyła nigdy znaczącego poparcia. Wielu konserwatywnych komentatorów zarzucało mu, że swoją decyzją zniszczył możliwość walki o ochronę życia w jedynej liczącej się partii prawicowej. Jurek jednak nie kalkulował, jakie korzyści przyniesie mu pozostanie na wysokim państwowym stanowisku. Nie zdecydował się na negocjowanie z własnym sumieniem.
„To jest walka, która się toczy we wnętrzu każdego człowieka. Raz jej wynik jest taki, drugim razem jest inny. [...] Musimy trzymać się podstawowej zasady chrześcijańskiego Zachodu, respektowanej od czasów Augustyna, że istnieje podział na władzę świecką, państwową i władzę duchową, religijną. Muszą one jednak na siebie wpływać, dopełniać się i współpracować ze sobą" – mówi Władimir Palko, który tak jak polski polityk odszedł ze swojego ugrupowania i przepadł w następnych wyborach.
Czy bezkompromisowy sprzeciw jest jedyną drogą, by walczyć o cywilizację życia, którą zdefiniował Jan Paweł II? Czy dyktaturę relatywizmu, tak typową dla współczesnej demokracji, można pokonać tylko dzięki dawaniu świadectwa własną postawą? Czy może lepsza jest próba zmiany fatalnego dla chadecji trendu od środka samej partii, jak czyni to Jarosław Gowin w PO, czy jak zrobili to reaganowscy konserwatyści, wyrywając pod koniec lat 70. Partię Republikańską z rąk farbowanej prawicy otaczającej Nixona i Forda? A może jest tak, że postawa, jaką zaprezentował Jurek, Palko czy Buttiglione, ma inspirować tych, którzy wybierają Realpolitik?
Dzisiejszy front o duszę świata przebiega nie tylko na płaszczyźnie czysto politycznej. Chrześcijaństwo jest nie tylko niszczone poprzez kolonizowanie mentalne wyznawców Chrystusa, przed którym przestrzega w książce arcybiskup Francisco Javier Martinez. Nie można również zapominać o tym, że totalną wojnę z biblijnymi zasadami, które ukształtowały europejską cywilizację, wypowiedziały środowiska gejowskie, które wmówiły współczesnym społeczeństwom, że homoseksualizm niczym nie różni się od heteroseksualizmu.
Z tezą tą polemizuje w piorunujący sposób dr Gerard van den Aardweg, który od lat skutecznie prowadzi terapie osób o skłonnościach homoseksualnych. Słynny wywiad Górnego z psychologiem uświadamia, w jaki matrix wepchnęły nas agresywne środowiska gejowskie, które coraz częściej w jawny sposób stosują autorytarne metody walki z chrześcijaństwem. Zaświadcza o tym w rozmowie z autorem pastor Ake Green, który za głoszenie w kościele fragmentów Biblii dotyczących homoseksualizmu został kilka lat temu przez szwedzki sąd pierwszej instancji skazany na więzienie. Dopiero niedawno jego sprawa znalazła pomyślny finał.
Górny przypomina, że edykt mediolański z 313 r. nie zakończył prześladowań wyznawców Jezusa. Niedawne badania pokazały, że chrześcijaństwo wciąż jest najbardziej prześladowaną religią na świecie. Dotyczy to zarówno wyznawców Jezusa, których mordowali jeszcze kilkadziesiąt lat temu bolszewicy (wstrząsająca rozmowa z ks. Martinem Vichim, który opowiada o torturach w czechosłowackich socjalistycznych obozach koncentracyjnych, dając świadectwo tego, jak komuniści w Czechosłowacji skutecznie wyrugowali chrześcijaństwo z przestrzeni publicznej), chrześcijan z Afryki, którzy cierpią fizyczne prześladowania ze strony muzułmanów czy wyznawców Jezusa eliminowanych z europejskiej przestrzeni publicznej. Zestawienie Górnego może oczywiście szokować. Czy jednak zwalnianie z pracy za noszenie krzyżyka, zamykanie chrześcijańskich instytucji, które nie godzą się na libertyńskie normy moralne, czy w końcu wymaganie, by chrześcijanie zostawiali swoje poglądy w domu, nie jest prześladowaniem? Jest.
I może być nawet groźniejsze niż fizyczna likwidacja chrześcijan.
Ci bowiem właśnie dzięki krwi „jednostek specjalnych" zbudowali chrześcijaństwo. Jest jednak pozytywna wymowa książki Górnego, którą otwiera rozmowa z amerykańskim multimilionerem Tomem Monaghanem przyznającym, że bez Jezusa nie odniósłby swojego wielkiego sukcesu. Chrześcijaństwo nie jest bowiem wiarą ludzi przegranych i uciśnionych, a rozmówcy Górnego są tego żywym dowodem.
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Uważam Rze
Grzegorz Górny
"Jednostki specjalne"
Środowisko kultury żegna Stanisława Tyma, odbiorcy jego filmów, sztuk, felietonów nie mogą się pogodzić ze śmiercią artysty. Warto przypomnieć jego związki z naszą gazetą.
Całe dakady dla recepcji Franza Kafki zostały stracone – mówi Reiner Stach, autor trzytomowej biografii autora „Procesu”.
W zamkowych Arkadach Kubickiego w czwartek rozpoczęły się Targi Książki Historycznej, organizowane przez Fundację Historia i Kultura.
„Rozdroże kruków" to zapowiadana na 29 listopada nowa część przygód Geralta. Książka, którą wyda SuperNOWA, jest zaskakującym prequelem. Fragment poznali już czytelnicy „Nowej Fantastyki”.
Bank zachęca rodziców do wprowadzenia swoich dzieci w świat finansów. W prezencie można otrzymać 200 zł dla dziecka oraz voucher na 100 zł dla siebie.
„Niewygodna” Patrycji Volny, córki „barda Solidarności”, to oskarżenie rzucone słynnemu ojcu, ale i innym mężczyznom z życia modelki, wokalistki, aktorki.
Amerykańscy jurorzy docenili historię polskiego producenta ciężarówek.
Środowisko kultury żegna Stanisława Tyma, odbiorcy jego filmów, sztuk, felietonów nie mogą się pogodzić ze śmiercią artysty. Warto przypomnieć jego związki z naszą gazetą.
„Psy gończe” Joanny Ufnalskiej miały wszystko, aby stać się hitem. Dlaczego tak się nie stało?
Choć nie znamy jego prawdziwej skali, występuje wszędzie i dotyka wszystkich.
Lubię też wyrażać swoich bohaterów poprzez muzykę – ich upodobania pomagają mi ich lepiej zbudować.
System szkolnictwa za panowania Ludwika XVI wypuszczał najlepiej wykształconych naukowców i technokratów na świecie.
Na papierze „Dzień” brzmi jak telenowela o nowojorskim patchworku. Za sprawą talentu Michaela Cunninghama staje się dramatem o tym, jak pandemia zwolniła wielu ludzi z uciążliwych obowiązków. Nie muszą już chodzić do biura czy odprowadzać dzieci do szkoły, ale stają się jeszcze bardziej samotni.
Nie jestem piewcą jakiejś utopii, w której Krzysztof Bosak będzie szedł wraz z Donaldem Tuskiem w kwietnym wieńcu na szyi i śpiewał „Kumbaya, oh, Lord, kumbaya”. Rywalizacja jest i niech dalej będzie, ale chodzi o to, żeby wyżej punktowana była współpraca.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas