Sen, za który warto oddać pół życia

Co by było, gdyby Józef Piłsudski nie zmarł w 1935 r.? Marcin Wolski kreśli wizję mocarstwowej Polski – jedynej liczącej się siły politycznej w tej części świata

Publikacja: 04.11.2012 15:00

Sen, za który warto oddać pół życia

Foto: Warszawa-Forum/KARTA

Marek Kopiński, niespełna 30-letni obywatel PRL, ma wypadek samochodowy. A ściślej – zostaje przez samochód potrącony. Rzecz dzieje się w stanie wojennym. Warszawa to szare, zaniedbane miasto z pustymi sklepami i wojskiem na ulicach. Beznadzieja, chamstwo i koszmarna nuda.

Całe szczęście wypadek okazuje się niegroźny. Gdy Kopiński dochodzi do siebie, okazuje się, że jest tylko poważnie potłuczony. Zaskakujące jest jednak coś innego. Zamiast w zabiedzonym, rozwalającym się komunistycznym szpitalu budzi się w czystej, nowocześnie wyposażonej klinice. Jego łóżko nie stoi na korytarzu, tylko w osobnym pokoju. Za oknem rozciąga się piękne, nowoczesne i zadbane miasto. Ulicami jadą drogie samochody, a sklepy wyglądają jak „muzea wędliniarstwa". Ale najdziwniejsi są ludzie. Nie tylko dobrze ubrani, ale jeszcze – zamiast patrzeć ponuro spode łba – uśmiechają się do innych przechodniów! Bohater zaczyna się zastanawiać, czy nie znalazł się na innej planecie.

Okazuje się jednak, że uderzenie samochodu przeniosło go do alternatywnej rzeczywistości. Rok się nie zmienił, nie zmieniło się też miejsce. Polska, w której się obudził, nie jest jednak sowieckim wasalem, krajem pogrążonym w socjalistycznej nędzy. Jest tytułowym Mocarstwem, które rozdaje karty nie tylko w Europie, ale także na świecie. A wszystko dlatego, że Józef Piłsudski nie umarł w 1935 r...

Tak, domyślają się państwo. Marcin Wolski w swojej książce pokazuje, jak wyglądałaby Polska, gdyby w przededniu II wojny światowej podpisany został pakt Piłsudski-Hitler. W jego scenariuszu alternatywnym Polska najpierw razem z Niemcami rozbija Związek Sowiecki, a potem Niemcy  rozpadają na szereg małych państewek.

Polska pozostaje jedynym liczącym się graczem. Przez kolejne lata, wykorzystując możliwości gospodarki wolnorynkowej, staje się krajem zamożnym i potężnym. Na jej czele stoją przedwojenne elity, które nie zostały wymordowane, bo w Polsce nie było przecież żadnej okupacji. „Nawet jeśli to wszystko jedynie mi się śni, to pół życia warto oddać za taki sen" – mówi bohater.

Wolski w książce dba o najdrobniejsze szczegóły. Bohater znajduje więc na nocnej szafce książkę Krzysztofa Kamila Baczyńskiego „Wiersze nowe". Poeta nie zginął w powstaniu, którego nie było. Na pięćdziesięciozłotówce zamiast Karola Świerczewskiego widnieje podobizna marszałka (!) Wieniawy-Długoszowskiego. A w rozgrywkach o Puchar Polski, Pogoń Wilno remisuje z Czarnymi Lwów (3:3).

Od „Mocarstwa" nie sposób się oderwać. I nie tylko dlatego, że wizja przedstawiona przez Wolskiego jest tak fascynująca. „Mocarstwo" to bowiem także trzymająca w napięciu powieść szpiegowsko-sensacyjna. Najważniejsze jest chyba jednak coś innego. Otóż Polska jest krajem, który w ciągu ostatnich dwóch stuleci niemal zawsze brał w skórę od sąsiadów. Miło jest przeczytać, że mogło być odwrotnie.

Marcin Wolski


"Mocarstwo "

Literatura
Kto wygra drugą turę wyborów: „Kandydat” Jakuba Żulczyka
Literatura
„James” zrobił karierę na świecie. W rzeczywistości zakatowaliby go na śmierć
Literatura
Silesius, czyli poetycka uczta we Wrocławiu. Gwiazdy to Ewa Lipska i Jacek Podsiadło
Literatura
Jakub Żulczyk z premierą „Kandydata”, Szczepan Twardoch z „Nullem”, czyli nie tylko new adult
Literatura
Epitafium dla CK Monarchii: „Niegdysiejsze śniegi” Gregora von Rezzoriego