No bo co w końcu, kurczę blade!

Ten „hibernatus” literatury dziecięcej nadal nosi krótkie spodenki. A miał już 50 świeczek na torcie!

Publikacja: 05.11.2012 00:01

Red

35 lat temu, 5 listopada 1977 roku, w wieku 51 lat zmarł René Goscinny. Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"

Ze zdjęcia patrzy na nas chłopczyk – kędzierzawy, nieśmiało uśmiechnięty, o głowie okrągłej jak arbuz. Na oko dziewięcioletni, w przyciasnej marynareczce. Z krótkich nogawek spodni wystają patykowate nogi w sznurowanych trzewikach. Stare zdjęcie małego René zrobione w przededniu wojny. Dałabym głowę, że panowie Goscinny i Sempe myśleli o nim, kiedy wespół stworzyli Mikołajka.

Więcej, więcej!

Minęło pół wieku od narodzin „Mikołajka” i trzy dekady od śmierci autora. Ale dopiero niedawno mieliśmy okazję poznać pierwszy skecz z udziałem „Petit Nicolasa”, opublikowany w marcu 1959 r. na łamach „Sud-Ouest Dimanche”. Włączono go do wydanego w 2009 roku tomu „Nieznane przygody Mikołajka” (wyd. Znak). Tytuł opowiadania: „Jajko wielkanocne”.

Miało to być jednorazowe przedsięwzięcie dwóch panów, ale publiczność zażądała: „Więcej, więcej!”. Odtąd duet Goscinny – Sempe dołączył do elitarnego klubu najbardziej zgodnych autorsko-ilustratorskich par w historii literatury dziecięcej. Jak Milne z Shepardem („Kubuś Puchatek”), Lewis z Tennielem („Alicja w Krainie Czarów”), Berrie z Rackhamem („Piotruś Pan”).

Książki o Mikołajku ukazywały się w kapryśnym rytmie. Najpierw, w latach 60. i 70. – pięć kwadratowych tomików, które, wielokrotnie wznawiane, zyskały sobie w Polsce liczny i wierny fanklub. Potem, wiele lat po śmierci autora, dwa grubaśne tomy. Wreszcie, niedawno – kolejne dziesięć opowiadań odkopanych przez córkę Goscinnego Annę. Najnowsze znaleziska, nieznane dotąd nawet Sempemu, na jej prośbę zostały zilustrowane przez, dobiegającego wówczas osiemdziesiątki, rysownika.

A więc uchwyciliśmy tę nitkę, która doprowadziła do kłębka.

W pierwszej nowelce Goscinnego widać wyraźnie, co czyni Mikołajka arcyśmiesznym. To naiwność – dziecięca nieumiejętność rozpoznawania podskórnych wojen, jakie toczą między sobą dorośli. Naiwność, dodajmy, diablęcia. Różowe ucho Mikołajka jest głuche na sarkazm i zakamuflowane złośliwości starszych. Mikołajek za dobrą monetę bierze wszystkie wysyczane z przekąsem przez Mamę uwagi pod adresem Taty (i vice versa). Jawną, wzajemną niechęć między Tatą a Bunią (teściową) Mikołajek rozbraja, bezwiednie rejestrując komizm zachowań. Nie odczytuje jadowitych intencji i tłumionego gniewu. Jak w opowiadaniu „Bunia”:

„(...) Zacząłem bawić się samolotem. Wołałem »rrrrr« i biegałem po salonie, wykonując samolotem masę akrobacji. Tata usiadł w fotelu, żeby poczytać gazetę, i powiedział: – Mikołaj, odłóż tę zabawkę! Masz lekcje do odrobienia! – Co tam! – powiedziała Bunia. – Daj mu się trochę pobawić, nieczęsto dostaje takie zabawki, biedactwo. – A kiedy biedactwo dorośnie i będzie przez mamę nieukiem, to kim później zostanie? – Prawdopodobnie zostanie zięciem – odpowiedziała Bunia”.

Niepoprawne

W latach 60. jawne nabijanie się z dorosłych w książkach dla dzieci nie było mile widziane. To właśnie we Francji ocenzurowano pierwsze wydanie „Pippi Pończoszanki” Astrid Lindgren, wycinając z tekstu fragmenty nie dość dydaktycznie poprawne.

Tymczasem Goscinny użył świetnie pomyślanej sztuczki – uczynił narratorem dziecko. Ukryty za plecami Mikołajka kpi z dorosłych, ośmieszając ich pozy i miny. Prostolinijny Mikołajek jest komiczną mieszanką niszczycielskiego demona i anielskiej słodyczy. Pogodny jak korek unosi się na fali wydarzeń. Powodowany dziecięcym egoizmem koncentruje się na prostych przyjemnościach – opycha się słodyczami, rywalizuje i kłóci się z kolegami, uwielbia podwórkowe zabawy i naparzanki. Czytelnik natomiast z satysfakcją rozszyfrowuje niedostępne (jakoby) dziecku autorskie żarty.

„Petit Nicolas” – a także „inne chłopaki” – zakotwiczyli w naszej pamięci dzięki jeszcze jednemu pomysłowi autora. Ekscentrycznym imionom wszystkich bez wyjątku kolegów Mikołajka. Ananiasz, Alcest, Euzebiusz, Gotfryd, Joachim, Rufus, Kleofas, Roch, Lambert, Anzelm, Kalasanty, Eligiusz, a także chudy Justyn (posiadacz solitera) – natychmiast przyrośli do swoich ról, stali się swojscy jak kumple z naszego podwórka.

To tylko temperament

Jest w tych książkach kapitalny dowcip i empatia. Jest także szczere współczucie dla rodziców, udręczonych spontanicznym i żywiołowym temperamentem męskiego potomka.

„Mikołajki” są dziełem dwóch niespokojnych duchów. Obaj – pisarz i rysownik – wielokrotnie zmieniali profesje. Obaj mieli niestandardowe biografie. Sempego relegowano ze szkoły za awanturniczy charakter, Goscinny był wulkanem energii, dowcipnisiem i tytanem pracy.

A zatem jeśli wasze dziecko jest gadatliwe i niesforne, w dyktandzie robi 28 błędów ortograficznych, bezustannie tłucze się z kolegami, wymusza płaczem różne przywileje, z rozbrajającą szczerością wyznaje obcym rodzinne sekrety – nie martwcie się! Być może jest na najlepszej drodze, aby zostać geniuszem.

No bo co w końcu, kurczę blade! – jak mówi Mikołajek.

Listopad 2009

35 lat temu, 5 listopada 1977 roku, w wieku 51 lat zmarł René Goscinny. Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"

Ze zdjęcia patrzy na nas chłopczyk – kędzierzawy, nieśmiało uśmiechnięty, o głowie okrągłej jak arbuz. Na oko dziewięcioletni, w przyciasnej marynareczce. Z krótkich nogawek spodni wystają patykowate nogi w sznurowanych trzewikach. Stare zdjęcie małego René zrobione w przededniu wojny. Dałabym głowę, że panowie Goscinny i Sempe myśleli o nim, kiedy wespół stworzyli Mikołajka.

Pozostało 89% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski